Spacerkiem po mieście
Spacerkiem po mieście: Karczówka – klasztor za miastem
Dla zdążających do Kielc podróżnych – z jakiejkolwiek strony – Karczówka jawi się na horyzoncie niczym wykrzyknik na końcu zdania. Jest jak znak drogowy wskazujący ten jeden, właściwy kierunek. Nie może być inaczej. Nasze Kielce…
Spacerkiem po mieście: Story sprzed pół wieku
Miasto sprzed lat, miasto ze snu. Kielce odeszłe (jak się wydaje) całkowicie w niepamięć. Czasy odległe raptem o pół wieku. Głupie pięćdziesiąt lat, a jakby to wszystko było jeszcze wczoraj. Ale tak naprawdę to tak dawno, cała epoka.
Czytaj dalejSpacerkiem po mieście: Plac w środku miasta
Od samego początku plac został nazwany w urzędowym – wówczas rosyjskim języku – Bazarnym. Sami diabli wiedzą, dlaczego niezgodnie ze stosowanym w całym carskim imperium Rynkiem? Kto wie, może dlatego, że Rynek już od dawna przecież w Kielcach istniał?
Spacerkiem po mieście: W cieniu parkowych kasztanów
Oaza zieleni między ruchliwymi ulicami. Położona jakby lekko na uboczu, traktowana nieco po macoszemu, wciśnięta jak kolanem między Zamkową, Jana Pawła i Ogrodową… Kielecki park miejski…
Spacerkiem po mieście: Ballada o browarze
W odległych o dwa, ja wiem, może już nawet o trzy pokolenia, czasach poczciwe piwo było napojem poszukiwanym. Owszem było dostępne, tylko w tamtych zamierzchłych i już zapomnianych latach, należało się czasem nachodzić, żeby odszukać swoją krynicę.
Spacerkiem po mieście: Kieleckie Społem, czyli fabryka zza torów
Kielecka spółdzielcza wytwórnia „Społem”, która uruchomiła jeszcze przed wojną produkcję w halach dawnej cementowni na Czarnowie, swój pochód w stronę świetlanej przyszłości – jak powszechnie wiadomo – rozpoczęła od produkcji mydła. Gospodarczego i toaletowego, jedno było bez piany, szare i tłuste, drugie za to eleganckie i pachnące wytwornie.
Spacerkiem po mieście: Okruchy zawodowych wspomnień
Przez najlepszą kielecką – bo przecież przez długie lata jedyną – redakcję przetoczył się cały tabun ludzi barwnych i niezwykłych. Niekoniecznie takich, którzy w pocie czoła gryźli ołówki, szukając tematu do pisania. W budynku przy placu Obrońców Stalingradu pracowało wielu ludzi, bez których codzienne życie jest szare i nudne. Od portierów i od gońców przez sekretarki po redakcyjnych kierowców.
Czytaj dalej