Spojrzenia: „Zielone” Kielce

Władze miasta szumnie zapowiedziały zielone zmiany w śródmieściu Kielc. Kierunek na pewno jest dobry, ale warto bliżej przyjrzeć się szczegółom. ​Nie budzi wprawdzie wielkich kontrowersji koncepcja zazielenienia Rynku i ulicy Bodzentyńskiej, choć szkoda, że nie myślano o tym wcześniej, masowo betonując miasto, które teraz ogromnym kosztem trzeba przywracać do stanu poprzedniego.

Już jednak inaczej wygląda sprawa skweru im. Ireny Sendlerowej, który jest obecnie jednym z nielicznych pozostałych skwerów w śródmieściu, choć bez wątpienia przydałoby się go w końcu uporządkować. Nowa koncepcja nie wprowadza wcale większej ilości zieleni. Znając zapał władz do wycinania starych drzew, można być lekko zaniepokojonym. Podobna sytuacja miała przecież miejsce w Parku Miejskim, który też miał być rewitalizowany i dlatego wycięto wiele drzew, w tym słynną wierzbę – jeden z symboli Kielc, a do dzisiaj dalszych działań nie widać. 

Zupełnie kuriozalnym pomysłem jest zagospodarowanie pasa zieleni przed dawnym budynkiem synagogi. Obecnie jest tam bardzo ładna trawa i chyba jest to optymalne rozwiązanie. Używane przez władze argumenty, że będą wypoczywać tam kielczanie – między ośmioma pasami najruchliwszej ulicy w mieście – jakoś mnie nie przekonują. Szkoda pieniędzy, które można przecież wydać w wielu innych miejscach Kielc. Kielczanie bowiem skarżą się, że nie tylko w śródmieściu, ale także na osiedlach brakuje zacienionych miejsc, w których można odpocząć i schronić się przed upałem.

Włodarze przyjęli także zaskakującą postawę wobec pasów zieleni, pozostawiając je zupełnie samym sobie. Niekoszona trawa to jednak nie to samo co łąki kwietne, a zachwaszczone trawniki są utrapieniem dla kierowców, skutecznie utrudniając wypatrzenie pieszych czy innych samochodów. Miejmy nadzieję, że nie dojdzie do tragedii, a sytuacja jest jedynie przejściowa i miasto szybko z tego pomysłu zrezygnuje. 

​Łatwego życia z kwitnącą trawą nie mają też alergicy, którzy liczą nawet na spóźnione koszenie, gdyż obecny stan zmniejsza komfort swobodnego oddychania. Trawa i chwasty przebijają się również wśród kostek brukowych i na chodnikach, ale chyba nie taka była intencja władz.

Prawdopodobnie jednak dostrzeżono ten problem i stąd kolejna zmiana w zarządzie Rejonowego Przedsiębiorstwa Zieleni i Usług Komunalnych. Miejmy nadzieję, że będzie to zmiana na lepsze i tym razem wypowiedzenia nie wręczono w bombonierce, a Kielce znów będą prawdziwie zielonym miastem, w którym dba się o drzewa i wszelką zieleń, o co do władz miasta serdecznie z tego miejsca apeluję.

Autor: Konrad Więch
członek Zarządu Stowarzyszenia Bezpartyjni i Niezależni.