To będzie bardzo szybka i intensywna kampania wyborcza. Jednocześnie nierówna i nieuczciwa, bo media publiczne stały się partyjnymi i są zaangażowane w kampanię wyborczą komitetu „zjednoczonej prawicy”.
W naszym regionie będzie to szczególnie widoczne, bo jedynką na liście PiS jest Jarosław Kaczyński. Jaki efekt przyniesie ta decyzja? Przede wszystkim Kaczyński ucieka z Warszawy, ze swojego okręgu wyborczego, zatem nie sposób pozbyć się wrażenia, że bał się starcia i konkurentów w stolicy. Oczywiście dla elektoratu PiSu nie ma znaczenia, że Kaczyński stchórzył. Cieszą się, że będą mieli „zaszczyt” oddać na niego swój głos. Tym samym lista „zjednoczonej prawicy” poniżej „jedynki” mocno się wypłaszczy. Być może, żeby zostać posłem wystarczy komuś choćby dwa tysiące głosów. To może spowodować sporą roszadę.
Kaczyński jest też „spadochroniarzem” – nie pochodzi z naszego regionu, nigdy nie był stąd posłem, nie ma zielonego pojęcia o tym okręgu wyborczym i jego potrzebach. To instrumentalne, przedmiotowe potraktowanie wyborców. Zresztą listy PiSu zawsze były pełne ludzi korzystających z tego, że tutaj łatwo było dostać się im do Sejmu. Przypomnę: „agent Tomek”, Zbigniew Ziobro, Anna Krupka itp. W sumie to szkoda, że mieszkańcy – wyborczynie i wyborcy – godzą się na to i wybierają osoby oderwane od regionu, zrzucone tu jak na spadochronie.
W odpowiedzi na kandydaturę Kaczyńskiego, na liście Koalicji Obywatelskiej pojawił się Roman Giertych, także „spadochroniarz”. Kiedyś wicepremier w rządzie PiS, minister edukacji, który wsławił się decyzjami i pomysłami dorównującymi tym, które dziś generuje Przemysław Czarnek. Giertych to także konserwatysta, przeciwnik liberalizacji przepisów aborcyjnych. To współzałożyciel Młodzieży Wszechpolskiej, Ligi Polskich Rodzin – organizacji znanych ze skrajnie prawicowych, prokościelnych poglądów i działań. Roman Giertych właściwie niewiele różni się od wielu działaczy PiS poza tym, że jego „paliwem” jest chęć zemsty na Jarosławie Kaczyńskim.
Alternatywą do wybierania pomiędzy Kaczyńskim, a Giertychem, jak pomiędzy „dżumą, a cholerą” jest lista Lewicy. Nie tylko dlatego, że sam z niej kandyduję, ale dlatego, że faktycznie tu nie ma „spadochroniarzy”, a są sami „lokalsi”. Tu nie ma wątpliwości, co do intencji i poglądów naszych kandydatek i kandydatów. Zaoferujemy alternatywę prodemokratyczną, proeuropejską, z naciskiem na prawa kobiet, wolne media, ład konstytucyjny, równość i tolerancję. Lewica w Sejmie jest absolutnie niezbędna. Także jako gwarant reprezentowania potrzeb socjalnych, założeń idei świeckiego państwa, a także liberalizacji przepisów aborcyjnych czy również powrotu finansowania leczenia niepłodności metodą in vitro.
Na koniec słowo o Senacie, bo w senackim okręgu wyborczym, na który składa się teren miasta Kielce i powiatu kieleckiego jest szansa, na przegraną PiSu. Tutaj właśnie kandydatem demokratycznej opozycji, w ramach „paktu senackiego” jest Henryk Milcarz – człowiek Lewicy, samorządowiec, popierany przez pozostałe partie opozycyjne. Kandydat, który w mojej ocenie i wielu analityków faktycznie może odebrać „zjednoczonej prawicy” mandat senacki.
Autor: Marcin Chłodnicki
(ur. 25 września 1978 r. w Kielcach). Od 15 kwietnia 2021 r. zastępca prezydenta Kielc. Odpowiada za edukację, kulturę i sport. Przewodniczący Nowej Lewicy w Kielcach. Kandydat do Sejmu w nadchodzących wyborach.