Za nami kilka sesji Rady Miasta, podczas których większość kieleckich radnych zdecydowała o zablokowaniu wpływów do budżetu miasta. To, co zaraz napiszę nie będzie miłe, ani popularne. Natomiast będzie w kontrze do populizmu.
Konsekwencją blokowania wpływów do budżetu miasta np. z tytułu sprzedaży nieruchomości lub podwyższania opłat lokalnych będą skutki negatywne dla jakości życia w Kielcach. Mniejsze wpływy, (choćby z biletów autobusowych) niż planował ZTM (raptem 60 gr na bilecie w górę), w okolicznościach, kiedy tylko samo paliwo zdrożało dwukrotnie, mogą skutkować poważnym ograniczeniem linii.
Mniejsze wpływy ze strefy płatnego parkowania niż planował MZD (zrównanie z ceną biletu autobusowego), to nie tylko mniej pieniędzy na „zasypanie” rosnących kosztów utrzymania funkcji miasta, ale też pogłębianie patologii polegającej na utrzymywaniu opłaty sprzed 20 lat, która już dawno nie spełnia funkcji, jaką jest rotacja aut na miejscach parkingowych. Znalezienie miejsca do zaparkowania będzie zatem coraz trudniejsze.
W końcu brak większych wpływów z podatku od nieruchomości (tylko np. 6 zł rocznie od zwykłego mieszkania), to kolejne uszczuplenia w wydatkach na bieżące utrzymanie miasta, estetykę, wymagane rosnące płace minimalne, gigantycznie wzrastającą obsługę długu, który „odziedziczyliśmy” z poprzednich kadencji, itd.
Przez kryzys koszt utrzymania podstawowych funkcji miasta wielokrotnie wzrósł i nadal rośnie. To przez inflację, kryzys energetyczny, wzrost stóp procentowych, rosnący koszt pracy. Zatem bez szybkiego zwiększenia wpływów budżet miasta „wywali się”. Czasem mam wrażenie, że może o to chodzi części radnych, bo to będzie im politycznie „na rękę”.
Natomiast nim to się stanie, przez takie podejście, spadnie wyraźnie jakość funkcjonowania miasta, bo przecież jest coś ponad tymi partykularnymi interesikami populistów. To dbałość o jakość życia mieszkańców.
Część radnych nie zdecydowała się poprzeć podwyżki cen biletów tylko dlatego, żeby nie pogłębiać dysproporcji pomiędzy ceną biletu, a ceną za parkowanie, po tym kiedy nie przeszła podwyżka opłat parkingowych. Osobiście uważam, że opłata za parkowanie faktycznie powinna być minimum na poziomie ceny biletu.
Posiadając wiedzę o rosnących cenach paliw lepiej chyba zapłacić 60 gr za bilet więcej, ale mieć linię autobusową niż nie zapłacić 60 gr i jej nie mieć. Chyba lepiej zapłacić 6 zł rocznie więcej podatku od nieruchomości i mieć np. wyremontowane pomieszczenia w placówkach oświatowych niż ich nie mieć. Niby oczywiste…
Autor: Marcin Chłodnicki
(ur. 25 września 1978 r. w Kielcach). Od 15 kwietnia br. zastępca prezydenta Kielc. Odpowiada za edukację, kulturę i sport. Przewodniczący Nowej Lewicy w Kielcach.