Nigdy nie byłem zwolennikiem mieszania się sportowców w sprawy personalne dotyczące zatrudniania bądź oceniania trenerów. Jakiekolwiek naciskanie zawodnika na działacza, w celu wymuszenia na tym ostatnim, by sportowca prowadził ten, a nie inny szkoleniowiec, uważam za wychodzenie przed szereg. Zawodnik jest od tego, by grać, a nie dyskutować, wychodzić na murawę, parkiet, matę, lekkoatletyczną bieżnię czy skocznię. Ma trenować, słuchać, wykonywać polecenia, a później wszystko przenieść na arenę walki. Wtrącanie nosa w nieswoje sprawy jest naganne, nie prowadzi do niczego dobrego. Nawet wówczas, gdy sportowiec jest gwiazdą najwyższego formatu, medalistą mistrzostw świata czy igrzysk olimpijskich.
Niestety, takie zachowania zdarzają się coraz częściej, nie tylko w piłce nożnej. W ostatni weekend marca w słoweńskiej Planicy, po drużynowym konkursie w lotach, trzech, niezwykle zasłużonych dla polskich skoków zawodników głośno powiedziało, co myśli o sposobie rozstania z trenerem Mihalem Dolezalem. Kamil Stoch, Piotr Żyła oraz Dawid Kubacki wylali z siebie wszelkie smutki, krytykując wszystko i wszystkich dookoła. W konstatacji jasno stwierdzili, iż „współpracę z Doležalem oceniają pozytywnie”, natomiast „postępowanie przedstawicieli Polskiego Związku Narciarskiego jest kompromitujące”. W pierwszej chwili wyśmiałem mocno taką postawę naszych mistrzów. Po chwili przyszła jednak refleksja, zastanowienie, czy aby w tym swoistym buncie nie ma dużo racji?! Teoretycznie powyższej „trójce” nie brakuje przysłowiowego ptasiego mleka. Życiowy pragmatyzm ukazuje jednak drugą, tę mniej wygodną rzeczywistość. Zawodnicy stanęli w obronie nie swojej, a całej rzeszy młodych narciarzy traktowanych po macoszemu. Tak, działaczy PZN można pochwalić za zapełnianie związkowej kasy, zapewnienie najlepszym skoczkom idyllicznych warunków do trenowania. Ale tym samym działaczom należy się totalna bura za sposób traktowania zaplecza, które od wielu lat wyraźnie uważają za zło konieczne. Jakie sukcesy odnoszą nasi reprezentanci w Pucharze Kontynentalnym? Co w ostatnich sezonach osiągnęli juniorzy? W którym miejscu są skoki kobiece? Naszych trzech muszkieterów wysyła konkretny sygnał. Mówi: „Nie bójmy się prawdy – polskie narciarstwo jest na kolanach”.
I będzie dopóty, dopóki nie dojdzie do konkretnych zmian…
Autor: Maciej Cender
Dziennikarz „Przeglądu Sportowego”. Od ponad 30 lat pisze o futbolu i piłce ręcznej. Przygodę z zawodem rozpoczął w „Gazecie Kieleckiej”, później było „Słowo Ludu”, „Tempo”. Bezpośrednio relacjonował wydarzenia z największych imprez sportowych świata. Choć zajmuje się tylko sportem, twierdzi, iż najlepszy wywiad napisał z Jerzym Giedrojciem, wydawcą paryskiej „Kultury”.