To tytuł spektaklu Teatru Żeromskiego w Kielcach, który stał się „sławny” w całej Polsce. Czy jest to sztuka wybitna? Nie wiem, bo pewne recenzje i informacje jej dotyczące skutecznie mnie do niej zniechęcają.
Spektakl powstał na podstawie powieści Jacka Dehnela pod tym samym tytułem. I czytelnika książka wciąga. Ukazała się w 2019 roku, powstawała przez 7 lat, i antycypowała zachowania Polek i Polaków, rządu i opozycji podczas epidemii, która wybuchła – co za zbieżność – w marcu (jak pamiętamy epidemia COVID-19 także rozpoczęła się w marcu). Z tym, że w powieści jest to epidemia zombi (antenatów). Oto umarli wstają z grobów, ale tylko w Polsce, co oczywiście rodzi różne teorie spiskowe, przypominające te, z którymi mogliśmy się spotkać przez minione lata.
Akcja utworu rozgrywa się w krakowskiej kamienicy, gdzie ze swoim chłopakiem Tomkiem mieszka dziennikarz Kuba. Żyją w związku zbudowanym, pozornie na wzorcu patriarchalnym – jeden z nich pracuje (w TVP) i utrzymuje drugiego, który zajmuje się domem i czyni to pod pozorem pisania doktoratu. Nie jest to jednak związek monogamiczny. Do Tomka wpada na „papierosa i coś więcej” inny gej. Tymczasem Kuba razem z ekipą telewizyjną trafia pewnego dnia na cmentarz znajdujący się w Cikowicach pod Bochnią. Stamtąd pochodzą informacje o kradzieżach ciał i napadach na groby. Grobowce rozbito od środka.
Z czasem udaje nam się poznać pozostałych bohaterów mieszkających w kamienicy. Ich spokojne życie zmienia się, gdy wokół zaczynają dziać się rzeczy dziwne – pojawiają się zombie. Medialna gorączka trwa, politycy i społeczeństwo czują dumę narodową z faktu, że antenatami są wyłącznie Polacy, jednak wszystko do czasu. W skrócie, powieść to pomieszanie amerykańskich seriali i horrorów z … Wyspiańskim.
Natomiast nie ma tego – co jest podobno w spektaklu – i w tej sytuacji wzburzyło prawą stronę. Jeżeli tak jest, to szkoda, że na siłę wprowadza się do dobrej fabuły elementy „tupolewizmu” w stylu Macieja Stuhra, zaczerpnięte z kabaretu.
Co ewentualnie chciano osiągnąć? Pokazać pseudoodwagę wobec „pisowskich” władz? Wszak „Żeromski” podlega pod samorząd województwa i premiera miała miejsce na kilka dni przed bolesną rocznicą katastrofy smoleńskiej. Tyle, że wbrew temu co się usiłuje wmawiać społeczeństwu, żyjemy w demokratycznym państwie prawa i podświadomie wszyscy wiedzą, że żadnych konsekwencji nie będzie, bo to nie Rosja Putina, a i pensja na konto wpłynie w terminie.
Autor: Robert Frey
doktor nauk prawnych, radca prawny, adiunkt na Wydziale Prawa i Nauk Społecznych Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, przewodniczący rady nadzorczej Uzdrowiska Busko-Zdrój S.A.