Ktoś z zewnątrz, śledzący medialne informacje o Kielcach, mógłby dojść do wniosku, że jesteśmy bardzo szczęśliwym i dobrze sytuowanym samorządem. Praktycznie kilka razy do roku wszyscy toczą zażartą dyskusję o kondycji finansowej klubu sportowego. Nie o problemach demograficznych, niedostatkach w infrastrukturze, deficycie budżetowym, czy jakości życia. Prezydent, radni, dziennikarze i mieszkańcy muszą pochylać się nad dylematem, czy Korona sobie poradzi, czy nie. Czy kolejny prezes poda się do dymisji, czy zawodnicy pozyskani z transferów w końcu wyjdą na boisko i oczywiście czy Korona utrzyma się w ekstraklasie. Bez względu na to, czy ktoś jest kibicem, czy nie, po prostu żyją tym całe Kielce.
Wszyscy mieliśmy nadzieję, że gdy w 2017 roku sprzedawaliśmy jako Kielce większościowy pakiet akcji sytuacja się unormuje. Kielce zobowiązały się do wspierania klubu kwotą 2,5 mln zł rocznie na cele promocyjne, co wydawało się sensownym kompromisem. Dla tych, którzy doceniają marketingową markę klubu, dla tych, dla których klub stanowi wartość sentymentalną i dla tych nastawionych neutralnie. Zaplanowana kwota jakoś mieści się w granicach racjonalnego wydatku. Dość szybko jednak okazało się, że to pobożne życzenie, bo spółka co jakiś czas potrzebuje dokapitalizowania i nowego zastrzyku finansowego. I za każdym razem okazywało się, że w radzie miasta znajdzie się większość, która uzna że przekazywanie kolejnych milionów na utrzymanie klubu sportowego ma sens. Najczęściej działo się to w atmosferze dużych emocji i publicznym oskarżaniu części radnych, o lodowate serce i brak miłości do klubu. O racjonalności ponoszenia publicznych wydatków i właściwym ułożeniu priorytetów miasta niewielu wspominało.
Dziś sytuacja wydaje się znacznie poważniejsza i powodująca długofalowe konsekwencje. Większość radnych zdecydowała, że miasto powinno spłacić długi spółki i wziąć z powrotem na garnuszek utrzymanie klubu. W pierwszym kroku przejęcie klubu będzie się wiązać z wyłożeniem z miejskiego budżetu 5 mln zł. Kolejne to odpowiedzialność za funkcjonowanie, kondycję finansową i grę w I lidze, która, nie bez powodu, przez specjalistów z branży sportowej, uznawana jest za najdroższą. Wydatki niewiele mniejsze niż w ekstraklasie, ale jednocześnie brak znacznych wpływów np. z tytułu praw telewizyjnych. Każdy podejmując tę decyzję musiał zdawać sobie sprawę jaki priorytet wybiera dla Kielc. Tylko trudno będzie wytłumaczyć mieszkańcom czemu kolejne lata muszą czekać na remont ulicy, czy bezpieczny chodnik. •
Autor: AGATA WOJDA
(ur. 25 maja 1981 r. w Kielcach). Kielecka radna, przewodnicząca klubu Koalicja Obywatelska, przewodnicząca Komisji Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska. Współpracuje z 2 Tygodnik Kielecki od początku istnienia gazety.