Rozpoczynają się partyjne rozliczenia oraz rozkręca się kadrowa karuzela w samorządach. W urzędach gmin, miast, powiatach i samorządzie województwa trwa przegląd kadr i podejmowane są pierwsze decyzje o zwolnieniach i zatrudnieniu pierwszych szczęśliwców.
Jacek Kowalczyk.
Fot. FB/Jacek Kowalczyk
Wyborczy kurz powoli opada, więc rozpoczynają się partyjne rozliczenia oraz rozkręca się kadrowa karuzela w samorządach. W urzędach gmin, miast, powiatach i samorządzie województwa trwa przegląd kadr i podejmowane są pierwsze decyzje o zwolnieniach i zatrudnieniu pierwszych szczęśliwców.
Tak się dzieje zawsze, bez względu na to, kto dochodzi do władzy: od prawicy poprzez centrum do lewicy. Wszak w nieodległej tak znowu przeszłości wypowiedzenia przesyłano podstępem w pudełku po czekoladkach. Ścigano też nieszczęśników po ulicach, aby wręczyć im zwolnienie z pracy.
Nowi władcy wypuszczają natomiast nieoficjalne informacje do mediów. Dowiadujemy się o nadchodzących zwolnieniach i wiemy także kto personalnie straci pracę. Równocześnie pojawiają się nazwiska nominatów na jeszcze nieopuszczone stanowiska. To wszystko wskazuje na elementarny brak kultury a najczęściej rozmijanie się z obowiązującym prawem. Zwalnianie na polityczne zamówienie bez jakichkolwiek podstaw merytorycznych i prawnych jest chorobą toczącą naszą samorządność.
Widmo zmian kadrowych krąży również wśród pracowników instytucji kultury. Zapewne nowi szefowie samorządów już rozpoczęli działania, aby pozbyć się niepokornych dyrektorów. Tych, którzy prowadzili swoją linię programową nieco pod prąd aktualnej władzy. Czy zatem nowej władzy zależy na merytorycznym rozwoju instytucji? Czy tylko i włącznie na sprowadzeniu dyrektorów do „paprotek”? Takich ślepo wykonujących polecenia władzy? Nie ma na to pytanie prostej odpowiedzi, choć doświadczenia ostatnich lat uczą, że nie kultura jest najważniejsza, ale przede wszystkim stanowi narzędzie do utrzymania władzy.
Wielokrotnie słyszeliśmy jak parlamentarzyści próbowali wpływać na decyzje samorządowców. Dowodzili, że dany spektakl czy decyzja kadrowa jest sprzeczna z linią partii. Niektórzy chcieliby wrócić do ręcznego sterowania każdym elementem życia społecznego rodem z czasów Towarzysza Szmaciaka. Co ciekawe ich brak znajomość tematyki czy niekiedy wydawanie opinii bez zapoznania się z krytykowanym dziełem dowodzi, że kultura jest tylko pustym wyrazem na partyjnych sztandarach.
Polityka kulturalna państwa czy samorządu nie jest tożsamym pojęciem z nakazami i zakazami dyktowanymi przez politycznych nominatów. Prawdziwa polityka kulturalna sprzyja działaniom promującym różnorodność i szeroką dostępność do kultury, służy upowszechnieniu artystycznej ekspresji. Wspiera także twórców w nieograniczonych politycznymi decyzjami działaniach.
Warto traktować kulturę, jako kluczowy element tożsamości regionalnej i podnosić jakość przygotowywanych przez samorządowe instytucje wydarzeń. Złe decyzje kadrowe ograniczają na lata rozwój teatrów, domów kultury czy muzeów. Jednocześnie budowany z mozołem przez szefów jednostek kapitał kadrowy upada jak domek z kart.
Autor: Jacek Kowalczyk
Były wieloletni dyrektor od kultury, turystyki i promocji Świętokrzyskiego Urzędu Marszałkowskiego. To także były prezes Regionalnej Organizacji Turystycznej Województwa Świętokrzyskiego. Dzisiaj szef Miejskiego Centrum Kultury w Ostrowcu Świętokrzyskim.