Kiedy informacja w ofercie pracy o tym, że chcemy zatrudnić panią, lub osobę młodą, dyskryminuje innych na rynku pracy, a kiedy nie? Co zrobić kiedy mamy wątpliwości, czy nasza oferta nie narusza zapisów dotyczących zakazu dyskryminacji? Jak uniknąć kary grzywny?
Echa letnie pewnej dyskusji
Kielce bardzo rzadko budzą zainteresowanie struktur partyjnych ulokowanych poza naszym regionem. Tym większym zaskoczeniem była dyskusja, która odbyła się w ubiegłym roku wśród zagorzałych zwolenników pewnego politycznego stronnictwa, którego nazwę przemilczę, w innej części Polski. Dyskutowano z pasją o ofercie pracy na prestiżowe stanowisko sprzątaczki, która miała dyskryminować Polaków. W ogłoszeniu napisano mianowicie, że to propozycja dla uchodźcy z Ukrainy… Granie na emocjach? Nikczemność? Nieznajomość prawa, jak głosi jedna z paremii Prawa Rzymskiego, nie jest i w tym wypadku usprawiedliwieniem (ignorantia legis non excusat). Jak to więc jest z dyskryminacją w ofertach pracy?
Prawny zakaz dyskryminacji
Kodeks Pracy w podstawowych zasadach, które obowiązują na rodzimym rynku zatrudnienia informuje (Art. 11):
Jakakolwiek dyskryminacja w zatrudnieniu, bezpośrednia lub pośrednia, w szczególności ze względu na płeć, wiek, niepełnosprawność, rasę, religię, narodowość, przekonania polityczne, przynależność związkową, pochodzenie etniczne, wyznanie, orientację seksualną, zatrudnienie na czas określony lub nieokreślony, zatrudnienie w pełnym lub w niepełnym wymiarze czasu pracy – jest niedopuszczalna.
W art. 94 ten akt prawny informuje ponadto, że szczególny obowiązek w zakresie przeciwdziałania dyskryminacji ciąży właśnie na pracodawcach.
W kontekście ofert pracy rzecz całą uszczegóławia Ustawa o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy, w której czytamy m.in.:
Kto ze względu na płeć, wiek, niepełnosprawność, rasę, religię, narodowość, przekonania polityczne, pochodzenie etniczne, wyznanie lub orientację seksualną odmówi zatrudnienia kandydata na wolnym miejscu zatrudnienia lub miejscu przygotowania zawodowego, podlega karze grzywny nie niższej niż 3 000 zł (Art. 123).
Z tego dokumentu dowiemy się też, że Urząd Pracy takiej oferty po prostu nie przyjmie, a jeśli upubliczni ją np. agencja zatrudnienia lub inny podmiot wymieniony w art. 18c, to takie działanie również będzie podlegało karze grzywny. Co istotne, wymienione w przywołanym przed chwilą artykule zostały również podmioty odpowiedzialne za gromadzenie w postaci dokumentu elektronicznego i udostępnianie informacji o wolnych i poszukiwanych miejscach pracy za pośrednictwem systemów teleinformatycznych.
Nieznajomość prawa szkodzi
Inna paremia Prawa Rzymskiego informuje o tym, że nieznajomość prawa szkodzi (ignorantia iuris nocet). W mediach społecznościowych bez większego trudu znajdziemy ogłoszenia, w których ktoś informuje, że zatrudni: „panią…”, „pana…”, „osobę młodą…” etc. Szczególnie dużo pojawia się ich w okresie wakacyjnym, gdy samodzielnie poszukują kandydatów pracodawcy, którzy nie mają wystarczająco dużego doświadczenia w tej dziedzinie, lub nie korzystają z profesjonalnego wsparcia. Każde z nich może naruszać zasady zakazu dyskryminacji na rynku pracy, a zatem narażać na karę finansową zarówno autora ogłoszenia jak i administratora grupy w social mediach, który je zatwierdził. Może, ale nie musi. Kiedy zatem tego typu informacje nie łamią prawa?
W Kodeksie Pracy czytamy, że naruszenia zasad nie ma,
jeżeli rodzaj pracy lub warunki jej wykonywania powodują, że przyczyna lub przyczyny wymienione w tym przepisie są rzeczywistym i decydującym wymaganiem zawodowym stawianym pracownikowi.
Komentujący ten zapis w serwisie publicznych służb zatrudnienia Wojciech Napora przywołał określone stanowiska służby cywilnej, które wymagają obywatelstwa polskiego.
Natomiast najczęstszym powodem informacji o tym, że oferta skierowana jest do osób młodych, które nie ukończyły jeszcze 29 roku życia, albo dojrzałych po 50 roku życia, kobiet, lub, jak w przywołanym na początku przypadku, obywateli Ukrainy, są fundusze celowe, przeznaczone na aktywizację zawodową konkretnej grupy osób. Uznawanej jako defaworyzowana na rynku pracy. To mogą być zarówno środki Funduszu Pracy jak i Europejskiego Funduszu Społecznego Plus. Taka informacja musi jednak koniecznie znaleźć się w ogłoszeniu.
Czy nasze ogłoszenie nie dyskryminuje?
Jeśli mamy wątpliwości, czy nasza oferta nie narusza zapisów dotyczących zakazu dyskryminacji, najprościej i najtaniej jest ją skierować do właściwego ze względu na naszą siedzibę lub miejsce wykonywania robót lub świadczenia usług urzędu pracy. Oprócz pewności, że zapisy są poprawne, przyniesie nam to jeszcze kilka korzyści.
- Informację zwrotną od pośredników pracy, czy nasza oferta jest atrakcyjna na tle innych, pozornie podobnych. Np. pod względem oferowanego wynagrodzenia,
- Zasięgi, a zatem opublikowanie w Centralnej Bazie Ofert Pracy. A to zapewni dostępność też w aplikacjach ePraca i Moja Praca,
- Link do oferty, który możemy udostępniać w naszych kanałach w social mediach. To rozwiązanie wartościowe zwłaszcza, gdy nie mamy swojej WWW lub zakładki praca/kariera na internetowej witrynie zakładu,
- Wiarygodność. Gdyż: „Powiatowy urząd pracy może nie przyjąć oferty pracy, w szczególności jeżeli pracodawca w okresie 365 dni przed dniem zgłoszenia oferty pracy został ukarany lub skazany prawomocnym wyrokiem za naruszenie przepisów prawa pracy albo jest objęty postępowaniem dotyczącym naruszenia przepisów prawa pracy”. (Ustawa o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy, Art 36 Ust 5f),
- Dotarcie do grupy docelowej osób poszukujących zatrudnienia. A także, co też ważne, pośredników pracy, którzy wspierają swoich klientów w znalezieniu nowego miejsca dla dalszej kariery,
- Wyjście poza „bańkę” złożoną z użytkowników danego medium społecznościowego i obserwujących grupę poświęconą pracy.
Powodzenia w rekrutacjach!
Autor: Zbigniew Brzeziński, lider grupy roboczej Edukacja i Kariera Sektorowej Rady ds. Kompetencji Sektora Komunikacji Marketingowej, specjalista w Miejskim Urzędzie Pracy w Kielcach.