W świecie sportu: Potrzebny psycholog

21 października, 2022, autor: Maciej Cender

Może to zabrzmi śmiesznie, może wielu popuka się w czoło, ale proponuję, by działacze Korony wystąpili do władz Ekstraklasy SA z prośbą o rozgrywanie wszystkich meczów na wyjeździe!    Dziś tylko taki ruch zagwarantuje beniaminkowi pozostanie w najwyższej lidze rozgrywek piłkarskich!   

Grając w roli gości, podopieczni Leszka Ojrzyńskiego zdobyli osiem punktów w siedmiu meczach, podejmując rywali w Kielcach – sześć (w sześciu pojedynkach). Ale, w tym przypadku, nie o punkty idzie, lecz styl.

Na obcych boiskach kielczanie grają nie tylko skuteczniej, ale przede wszystkim mądrzej, spokojniej. Mniej jest w ich poczynaniach chaosu, nieuzasadnionej brawury, niewymuszonych błędów, strachu w oczach. Tak na dobrą sprawę żółto czerwonym nie wyszedł tylko mecz w Białymstoku. Za pozostałe wyjazdy, nawet te przegrane, 0:2 z Cracovią i 1:2 z Wisłą Płock, ekipa Leszka Ojrzyńskiego zbierała gratulacje. Przez pełne 90 minut „koroniarze” walczyli z determinacją, wiedzieli co mają grać, jak stopować przeciwników. Jeśli zdarzały się przestoje, to bardzo krótkie, podczas których drużyny przeciwne nie były w stanie narzucić swoich warunków.

Niestety, ligowy terminarz i regulamin przewidują występy w roli gospodarzy. I w tym momencie wchodzimy na piłkarską minę zastawianą… przez kibiców na piłkarzy…    Wyłączając konfrontację ze Śląskiem Wrocław,    podopieczni Ojrzyńskiego    grają na swoich śmieciach kompromitująco słabo. Wyliczanie wszystkich niedociągnięć mija się z celem, bo zajęłoby minimum dwie strony.

Krótko, treściwie – Korona nie potrafi grać na swoich śmieciach. Dlaczego? Też krótko – zespół boi się kibiców, reakcji trybun! O ile na wyjazdach murowanie bramki, czekanie na kontry jest z taktycznego punktu widzenia czymś normalnym, o tyle za taką grę na Suzuki Arenie kibice złoiliby skórę swoim idolom. Efekt jest taki, że wychodzącym na murawę futbolistom drżą nogi, mocniej bije serce, nie wiedzieć czemu chwyta ich paraliż, uniemożliwiając pokazanie pełni umiejętności.

Doskonałym przykładem na udowodnienie tej tezy była konfrontacja ze Stalą Mielec. Korona była totalnie wystraszona tracąc szybko gola. Potem niby było lepiej, ale z naciskiem na słowo „niby”.

Pomysł z rozgrywaniem meczów na wyjazdach na pewno nie wypali. Może zatem należy zatrudnić przy zespole psychologa?

Autor: Maciej Cender
Dziennikarz „Przeglądu Sportowego”. Od ponad 30 lat pisze o futbolu i piłce ręcznej. Przygodę z zawodem rozpoczął w „Gazecie Kieleckiej”, później było „Słowo Ludu”, „Tempo”. Bezpośrednio relacjonował wydarzenia z największych imprez sportowych świata. Choć zajmuje się tylko sportem, twierdzi, iż najlepszy wywiad napisał z Jerzym Giedrojciem, wydawcą paryskiej „Kultury”.