Ci, którzy bliżej znają Bertusa Servaasa, wiedzą doskonale, jak sprawnie porusza się w otaczającej go rzeczywistości. Także tej sportowej. Przykłady można mnożyć. Weźmy na tapetę to, co działo się w ostatnich miesiącach. Pandemia koronawirusa wpędziła PGE VIVE w ogromne kłopoty finansowe. Nieliczne grono adwersarzy Holendra natychmiast rozpuściło wici o rychłym rozbiorze personalnym zespołu. Ironizowano, gdy pojawiały się nowe informacje dotyczące potencjalnych sponsorów. Pokątnie, szydzono ze sportowej polityki prowadzonej przez klub. Słowem, miesiąc dwa i będzie po drużynie!!! Po latach dobrobytu rozpocznie się jazda w dół. Jak zareagował Servaas?
Ze stoickim spokojem, na specjalnej konferencji prasowej … dolał oliwy do ognia. – Odchodzę od sponsorowania klubu – zakomunikował. – Jestem poważnym biznesmenem. W pierwszej kolejności muszę zadbać o pracowników i ich rodziny – analizował jako szef VIVE Textile Recycling. Mało tego, na tym samym spotkaniu zaproponował potencjalnemu nabywcy klubowych akcji swoją pomoc… – Jeśli nowy właściciel zechce, chętnie pomogę, zostanę w zarządzie. Mam przecież doświadczenie w tej dziedzinie – wysłał w Polskę konkretną informację. Na zakończenie tej pokerowej zagrywki pochwalił dwie instytucje, z których jedna zupełnie zapomniała, że w Kielcach jest doskonały produkt, światowej rangi marka sportowa. Odchodzę, ale zostaję – to było motto Holendra. Servaas już wówczas wiedział, że na tym poziomie sportowym, bez niego klub nie da sobie rady. I z pełną premedytacją (o co trudno mieć pretensje) – postawił środowisko pod ścianą. No bo kto, z lokalnego grona szczypiorniaka, ma taką charyzmę? Kto ma takie pomysły, jest tak kreatywny? Kto wreszcie jest takim „pozytywnie zapalonym wariatem”, który przez 20 lat, z własnej – nie podatnika – kieszeni wyłożył ponad 100 milionów złotych? Potwierdzeniem powyższej tezy był przebieg kolejnej konferencji i słowa pani prezes Van Pur Jagody Iwańczuk, która wyznała z rozbrajającą szczerością: – Od dawna przyglądaliśmy się poczynaniom prezesa Servaasa. Chcemy pomóc w trudnej sytuacji …
Cieszmy się, że mamy w Kielcach takiego człowieka. Człowieka, który zbudował coś ponadprzeciętnego. Dzięki któremu, w sezonie rozgrywkowym, możemy przeżywać nieprawdopodobne emocje.
P.S. Padają ostatnio propozycje patronów nowych ulic. Mówi się o Kornelu Morawieckim, Bronisławie Opałko. Może zróbmy ulicę Bertusa Servaasa. Za to, co on zrobił dla nas?!…
Autor: Maciej Cender
Dziennikarz „Przeglądu Sportowego”. Od ponad 30 lat pisze o futbolu i piłce ręcznej. Przygodę z zawodem rozpoczął w „Gazecie Kieleckiej”, później było „Słowo Ludu”, „Tempo”. Bezpośrednio relacjonował wydarzenia z największych imprez sportowych świata. Choć zajmuje się tylko sportem, twierdzi, iż najlepszy wywiad napisał z Jerzym Giedrojciem, wydawcą paryskiej „Kultury”.