W cieniu katarskiego mundialu trwa, bez wątpienia bardzo ważna, dyskusja dotycząca sponsorowania przez miasto Kielce dwóch największych klubów – Korony i Łomży Industrii.
Niedawno ratusz wysłał w eter informację o „przyszłorocznym braku funduszy dla wyżej wymienionych”. Choć mam diametralnie inne, niż urzędnicy, zdanie w powyższej kwestii, szanuję postanowienia prezydenta Bogdana Wenty. Jestem natomiast zniesmaczony gierkami niektórych miejskich radnych. Jeden z nich, zakładający szaliki obu klubów i ostentacyjnie pokazujący swoje umiłowanie do piłki ręcznej i nożnej, choćby poprzez oflagowanie żółto biało niebieskimi i żółto czerwonymi barwami różnych miejsc na ziemskim globie, zrugał włodarza miasta.
Zwykły kibic, na pierwszy rzut oka, jest lub może być zauroczony taką postawą. Oto pan radny broni klubowych racji i wyraża swój sprzeciw przeciwko decyzji, która niezwykle utrudni działalność klubów. Walczy o ich przyszłość, itd. Wystarczy jednak nieco odwrócić medal. Zobaczymy wówczas inne oblicze rzeczywistości. Okaże się, że w przeszłości nie zawsze słowa, składane deklaracje szły w parze z konkretnymi działaniami. Okazywana pomoc też była znikoma. Lub nawet nie było jej w ogóle!
Niestety takich „obiecywaczy” mamy w aktualnej radzie miasta co najmniej kilku. Oficjalnie Korona (mniej Łomża Industria) jest ich oczkiem w głowie. Oni „nie pozwolą by sport przez duże „S” zniknął z mapy miasta”, wszak Korona to duma Kielc… Parafrazując – Korony (mniej Łomżę Industrię) należy bronić jak niepodległości. A jak jest naprawdę? W tym miejscu można zapytać każdego z tych uwielbiających sport rajców: – Co Pan/Pani, oprócz pieniędzy miejskich załatwił/załatwiła Koronie/Łomży?! Ile złotówek dzięki Pana/Pani prywatnej inicjatywie wpłynęło do klubowej kasy?! Ile karnetów zakupił Pan/Pani na mecze PKO Ekstraklasy bądź PGNiG Superligi?!
Podsumowując. Niektórzy radni to mistrzowie! Ale populizmu. Okaże się zatem, że na Ściegiennego i w Hali Legionów, dzięki nim oczywiście, nie brakuje ptasiego mleka! Tak szczerze, to zdecydowanie bardziej cenię radnych, którzy oficjalnie krytykują kwestie finansowania sportu. Przynajmniej po nich wiem czego się spodziewać.
Na zakończenie. „Ta rada miasta jest wyjątkowo słaba” – przeczytałem ostatnio na jednym z portali internetowych. Użyję języka sportowego: niewątpliwie większość zawodników drużyny radnych, po rozgrywkach w bieżącym sezonie, zostanie zdegradowana i w następnym zagra w drużynie rezerw.
Autor: Maciej Cender
Dziennikarz „Przeglądu Sportowego”. Od ponad 30 lat pisze o futbolu i piłce ręcznej. Przygodę z zawodem rozpoczął w „Gazecie Kieleckiej”, później było „Słowo Ludu”, „Tempo”. Bezpośrednio relacjonował wydarzenia z największych imprez sportowych świata. Choć zajmuje się tylko sportem, twierdzi, iż najlepszy wywiad napisał z Jerzym Giedrojciem, wydawcą paryskiej „Kultury”.