W świecie sportu: Mam wątpliwości

26 maja, 2022, autor: Maciej Cender

Piotr Dulnik, prezes Suzuki Motor Poland wyróżniony został kilka dni temu nagrodą „Lider Polskiego Sportu”. Na stronie internetowej Suzuki czytamy m. in.: „Lider Polskiego Sportu jest nagrodą przyznawaną przez magazyn Gentleman za wspieranie i promocję polskiego sportu. Wieloletnie zaangażowanie Suzuki Motor Poland w sponsorowanie boksu, piłki ręcznej, koszykówki i piłki nożnej, a także osobisty udział Piotra Dulnika w działaniach wspierających dyscypliny sportowe zaowocowało przyznaniem powyższej nagrody przez kapitułę redakcyjną magazynu”. I super. Brawo. Dołączam się szczerze do gratulacji. Niewiele jest bowiem firm, którym tak mocno leży na sercu promowanie sportu. Niewielu jest biznesmenów, którzy w ten sposób utożsamiają się ze sportem. Nie ma dwóch zdań – gdyby więcej było Piotrów Dulników, poszczególne dyscypliny rodzimego sportu byłyby znacznie mocniejsze!

Jako kielczanina, dziennikarza z długoletnim stażem naszła mnie jednak pewna refleksja. Przy całym szacunku – czy szeroki front sponsoringu firmy Suzuki nie sprawia, że sponsorowane podmioty – przynajmniej na lokalnym rynku – wymiernych korzyści nie mają?

O boksie pisał nie będę. Po pierwsze: nie przepadam za tą dyscypliną, po drugie: słabe gale „Boxing Night” są dla mnie mocno niestrawne.

Chciałbym jednak zatrzymać się przy piłce kopanej i rzucanej. Dziewczęta z Korony Suzuki Handball z hukiem spadły z najwyższej ligi rozgrywkowej. Chociaż trener, Paweł Tetelewski, którego uważam za dobrego fachowca – stawał na głowie, „koroneczki” wygrały w całym sezonie jeden mecz!

W chwili, gdy przelewam swe myśli na papier nie wiadomo jeszcze, jak finiszować będą futboliści Korony. Jeśli awansują do ekstraklasy wszystko będzie ok. Brak sukcesu ruszy lawinę komentarzy. Także tych analizujących kwestie finansowego wsparcia firmy Suzuki.

Podkreślam jeszcze raz – przy całym szacunku dla prezesa Dulnika – czy w przypadku sportu kieleckiego, nie lepiej byłoby skoncentrować się na wspieraniu jednego, konkretnego podmiotu, konkretną kwotą? Tak, by spokojnie dopiąć wytyczonego celu? Wiem, nie mój to cyrk, nie moje małpy. Tym niemniej wątpliwości mam nadal…

Autor: Maciej Cender
Dziennikarz „Przeglądu Sportowego”. Od ponad 30 lat pisze o futbolu i piłce ręcznej. Przygodę z zawodem rozpoczął w „Gazecie Kieleckiej”, później było „Słowo Ludu”, „Tempo”. Bezpośrednio relacjonował wydarzenia z największych imprez sportowych świata. Choć zajmuje się tylko sportem, twierdzi, iż najlepszy wywiad napisał z Jerzym Giedrojciem, wydawcą paryskiej „Kultury”.