W świecie sportu: Kibice „biznesu”

12 maja, 2022, autor: Maciej Cender

Próbowałem w różny sposób zrozumieć to, co wydarzyło się w finałowym spotkaniu Pucharu Polski. I przyznam, mimo wielkiej sympatii do Lecha Poznań i Rakowa Częstochowa nie potrafię pojąć, dlaczego trybuny były „bezpłciowe”?!

Po wielu latach tułaczki, rozgrywania finału przy pustych trybunach, na niewielkich obiektach, w niewielkich aglomeracjach – Polski Związek Piłki Nożnej znalazł formułę dającą imprezie ogromny splendor. Warszawa, Stadion Narodowy, pełne trybuny, fajny doping. Pewnie, wieczni krytykanci zawsze wytykali dokładnie najmniejsze potknięcia, ale nikt nie odważył się potępić w czambuł tego, co działo się na Narodowym. A przyznać trzeba, że działo się wiele. Najważniejszy pojedynek turnieju „1000 drużyn” w poszczególnych aspektach przypominał finał Ligi Mistrzów, najlepszej imprezy piłkarskiej – moim zdaniem – na świecie! Obecność kilkudziesięciu tysięcy kibiców obu drużyn, chóralne śpiewy, koloryt trybun, wreszcie hymn – tworzą nieprawdopodobną atmosferę. Lepszą niż na meczach reprezentacji, ba – zdecydowanie lepszą niż na finałach mistrzostw świata!

Podobnie miało być podczas konfrontacji Lecha Poznań z Rakowem Częstochowa. Jak się jednak okazało – ostatni finał Pucharu Polski był antyreklamą futbolu. I nie chodzi tu o sam mecz, jego poziom sportowy, a zachowanie kibiców. Powiem szczerze – dla mnie był to najgłupszy finał PP w historii. Bo tak, na błoniach Stadionu Narodowego koczowało blisko 15 tysięcy sfrustrowanych kibiców Lecha, którzy chcieli oglądać mecz, ale nie chcieli przestrzegać prawa! Desperacki akt fanów „Kolejorza” nie zmiękczył serc włodarzy stolicy. Prawidłowo – ustalonych reguł prawnych trzeba przestrzegać!

Jeszcze głupsza była taktyka fanów Rakowa. Ci na obiekt weszli, ale zbojkotowali doping, siedząc cicho, jak mysz pod miotłą, ożywiając się nieco po strzelonych golach! Komu to miało służyć? Komu chcieli kibice zaimponować? Zgoda, stadion piłkarski nie jest teatrem operowym, gdzie obowiązuje szyk i elegancja. Kibic, płacąc za bilet ma swoje wymagania, ale żeby bojkotować swój zespół?

Niestety prawda jest bolesna, okazało się bowiem jeszcze raz, że część ludzi mieniących się kibicami, najnormalniej w świecie nie widzi ogólnego dobra piłkarskiego a widzi jedynie czubek własnego nosa. To, co stało się ostatnio w Warszawie jest potwierdzeniem tezy, iż „wielu fanów kibicuje piłce nożnej tylko dlatego, że ma w tym swój biznes”. Jaki? Lepiej nie pisać…

Autor: Maciej Cender
Dziennikarz „Przeglądu Sportowego”. Od ponad 30 lat pisze o futbolu i piłce ręcznej. Przygodę z zawodem rozpoczął w „Gazecie Kieleckiej”, później było „Słowo Ludu”, „Tempo”. Bezpośrednio relacjonował wydarzenia z największych imprez sportowych świata. Choć zajmuje się tylko sportem, twierdzi, iż najlepszy wywiad napisał z Jerzym Giedrojciem, wydawcą paryskiej „Kultury”.