W świecie sportu: „Kruchy lód” Gierady

21 listopada, 2021, autor: Maciej Cender

Miasto wyłożyło pierwsze karty. Ale jeszcze nie pora by powiedzieć: Sprawdzam!

Gdyby miernikiem umiejętności człowieka były rozmowy zakulisowe, opinie napisane na internetowych forach – wyszłoby, że Sławomir Gierada, pełniąc obowiązki prezesa Korony, nic dobrego nie zdziała! Wieść gminna tu i tam niesie, że „wybitnym prawnikiem nie jest”. Przez pewien okres kopał piłkę w Koronie, ale „doświadczenia z prowadzenia, działania w klubie nie ma żadnego”. Niektórzy, ironizując, twierdzą, że „musi być niezłym negocjatorem finansowym”, no bo skoro otrzymał pensję w wysokości 15 tys. zł. miesięcznie?!

Tak na dobrą sprawę Gierada, jeszcze nie rozpoczął na dobre pracy, a już ma przyklejonych dziesiątki krytycznych „łatek”. Takie stanowisko opinii publicznej na pewno nie pomoże w robieniu porządków, lecz paradoksalnie – powinno zmobilizować do maksymalnego wykazania swoich, najlepszych umiejętności na wielu płaszczyznach. Nie tylko tych w skali „makro” (znalezienie nowego prezesa, rozmowy z ZUS, US, itd.), ale przede wszystkim w skali „mikro”.

Tymczasowy sternik Korony powinien zdać sobie sprawę, w jakim środowisku się porusza. Do wszelakich dyskusji musi być przygotowany optymalnie. Także tych, z pracownikami klubu. Nie może rozpoczynać swojego urzędowania od straszenia, prężenia muskułów grożenia palcem, obietnicami „pożegnania się z poszczególnymi osobami”. Musi pamiętać, że plan, który chce zrealizować jest niezwykle trudnym, rodzącym się w bólach projektem. Tym bardziej, że pierwszy zespół na pierwszoligowych boiskach gra w przysłowiową „kratkę”.

Powierzając funkcję prezesa Gieradzie, miasto wyłożyło na stół pierwsze karty. Czy okażą się one „pokerowymi jokerami”? Dziś trudno prorokować. Jeszcze nie pora, by krytykować wszystko w czambuł. By powiedzieć: Sprawdzam!

Nowy prezes musi jednak wiedzieć, że kroczy po wyjątkowo kruchym lodzie. Zwolenników zbyt wielu nie ma. Mało tego, są grupy, które trzymają kciuki „by podwinęła mu się noga”. By podopieczni Macieja Bartoszka zdobywali jak najmniej punktów w ligowej rywalizacji… Jeżeli wytrzyma presję, przedstawi realny i konkretny plan na najbliższe tygodnie, wprowadzi do klubu spokój, słowem przygotuje swojemu następcy odpowiedni grunt – będzie triumfował. Nie chciałbym jednak być w jego skórze, w przypadku, gdy popełni błędy a misja, której się podjął zakończy się klapą…

Autor: Maciej Cender
Dziennikarz „Przeglądu Sportowego”. Od ponad 30 lat pisze o futbolu i piłce ręcznej. Przygodę z zawodem rozpoczął w „Gazecie Kieleckiej”, później było „Słowo Ludu”, „Tempo”. Bezpośrednio relacjonował wydarzenia z największych imprez sportowych świata. Choć zajmuje się tylko sportem, twierdzi, iż najlepszy wywiad napisał z Jerzym Giedrojciem, wydawcą paryskiej „Kultury”.