Trochę kultury: Lapidarius

16 grudnia, 2022, autor: Krzysztof Sowiński

W wieku 83 lat zmarł Jan Nowicki, który ostatnie kilka lat swojego życia spędził w Kielcach. Obdarzony talentem i charyzmatycznym głosem należał do odchodzącego właśnie pokolenia wybitnych aktorów teatralnych, filmowych i telewizyjnych. Reżyserował także sztuki teatralne, bywał również pedagogiem. Mniej był znany jako felietonista, a jeszcze mniej jako pisarz – tymczasem kilka lat pisał felietony m.in. w Kieleckim Magazynie Kulturalnym „Projektor”. Był też członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.

„Moje pisanie wiąże się z samotnością, która każdego a zwłaszcza osobę myślącą i w pewnym wieku nawiedza” – mówił w jednym z wywiadów. „Kiedy się czyta XVII wiecznego Montaigne, to się wie, że wszystko już było, on opisał nawet moje kłopoty z pamięcią. Ale my podejmujemy próby by do tego gmachu z ludzkich myśli dorzucić jeszcze coś. Bierze się to […] z poczucia, że życie ma większe znaczenie niż w istocie ma” – filozofował.

Tak wyjaśniał swoje pierwsze pisarskie motywacje:

„Zacząłem pisać dlatego, że zmarł mi przyjaciel, Piotr Skrzynecki. Chyba najważniejszy człowiek w moim życiu. Chciałem sobie jakoś poradzić z żałobą, tęsknotą. A co zrobić z faktem nieodwracalnym? Można próbować ocalić pamięć a więc pracować nad nią […]”.

Nowicki wydał m.in. „Między niebem a ziemią” (2000), Piosenki” (2002), „Mężczyzna i one” (2012), ” Białe Walce”(2014), ” Dwaj Panowie” (2015, poszerzona wersja „Między niebem a ziemią”), „Piosenki czasem wiersze” (2018), „Moje psie myśli” (2019), „Spotkanie w raju” (2020), „Szczęśliwy bałagan. Część I” (2021). W jego propozycjach możemy dostrzec coś, co kiedyś nazywaliśmy autobiografią.

Napisałem trzy lata temu tekst („2 tygodnik kielecki nr 19/2019) o „Moich psich myślach”, książce w której jej autor m.in. mówi o sprawach ostatecznych. Pozwolę sobie zatem zacytować fragmenty z tamtej refleksji.„Bałem się tej książki. Nie chciałem m.in. wchodzić ze słowobutami w Jana Nowickiego sprawy osobiste, a zwłaszcza ostateczne…

Poza tym… Nie czytam książek osób „znanych”, bo z reguły takie okazują się katalogiem spotkań z ludźmi z „artystycznego” środowiska. A mnie takie publikacje nie interesują.

Na szczęście nie jest taką „Moje psie myśli”. To rzecz (jak się cieszę!) „bez wygórowanych ambicji wiedzy”, jak pisał Miłosz w „Rodzinnej Europie” – w której to Jan Nowicki selekcjonuje arcyludzkie i powszechnie wydarzające się doświadczenia i przeżycia. A całością zbioru zachwyca i wzrusza.

Zaciera się granica tego, co kiedyś nazywaliśmy fikcją literacką, a co dokumentem. Proza Jana Nowickiego, mówiąc współczesnym językiem krytyczno-literackim – pokazuje biotropiczny cykl życia: dzieciństwa, dorastania, dojrzałości i starości. Pojawiają się w tej opowieści także znajomi (czasami naprawdę niezwykli!) i członkowie rodziny pisarza. A wszystko jest potraktowane… lapidarnie. Przypomnijmy. Lapidarius znaczy tyle po łacinie, co „dotyczący kamieni”, to inaczej – zwięzły jak napis na kamieniu. Nagrobnym. Motyw rodzinnego grobu i eskhumacji odnajdziemy także i w tej książce, w jej części zatytułowanej „Ocalić pył”. A tę zwięzłość w całej.

Jak twierdzi badacz i psycholog Jerzy Trzebiński autonarracje nadają kształt życiu człowieka. Ale Jan Nowicki, wie – podpowiada mu doświadczenie, w tym śmierci bliskich i znajomych – że ten chwilowy kształt nadany przy pomocy słów, za chwilę unieważni działająca powszechnie w świecie erozja. Dlatego nie stawia tyle akcentu na szczegółowe przypominanie zdarzeń i działań, nie one decydują, ile na wrażenia jakie na nim one zrobiły kiedyś i jakie robią dziś.

W jego pisaniu dostrzega się sprawność pióra, umiejętność gry słowem, a co ważniejsze także milczeniem. Mamy do czynienia ze stylem na najwyższym poziomie! Chociaż może się znaleźć odbiorca książki, który się pogubi, nie przyzwyczajony do podążania za subtelnymi nićmi narracji i nie będzie wiedział długimi momentami, kto i do kogo mówi. Ale to, co zdumiewa szczególnie, to rozległy słownik autora, na tle którego widać tym mocniej ubóstwo leksykalne współczesnych pokoleń.

Tyle się teraz mówi o zookrytyce i zoonarracjach (to narracje z perspektywy zwierzęcia), jak się to powinno robić i z jaki efektem współczesne badaczki przedmiotu powinny zobaczyć u… Jana Nowickiego. Historia pogrzebanego żywcem i nie zabitego, (brutalne uderzenie łopaty, chciałoby się powiedzieć jak to bywało często na wsi, skończyło życie jego czwórki rodzeństwa), z powodu pośpiechu pieska, wydobytego przez kilkuletniego chłopca, który się przemienia na „uszach” czy „oczach” czytelnika nagle w osiemdziesięcioletniego starca Jana Nowickiego – nie tylko wstrząsa, ale także głęboko wzrusza. Jest to najkrótsza historia dorastania, w tym do człowieczeństwa będącego „owocem” spotkania dziecka ze zwierzęciem, jaką czytałem. Narratorem jest… ów piesek, szczeniaczek: „Ocalałem! Co ja mówię! […] ocalał on”. Chłopiec wygrzebuje bezradne zwierzątko spod warstwy śmierci, a będąc dorosłym drugi raz – z osadu zapomnienia.

Zacząłem tę książkę czytać trochę przez przypadek i… nie mogłem już przestać. Czytuję sobie rankiem, kiedy wszyscy śpią. Towarzyszy mi w tym Florek, mój mały pies. (Kiedy ten był szczeniakiem, porzuconego późną jesienią w odległym zakątku lasku, umierającego z zimna i braku matczynego mleka znalazł staruszek, mój głuchy ojciec. Jak ten Florek ostatnim tchem musiał się drzeć! Nihil novi sub sole. Zatem… Siedziałem i… czytałem (książkę Nowickiego), a piesek chcąc być ze mną, położył się na kamiennej, zimnej jesienią podłodze. Czasami patrzy na mnie zaniepokojony, np. wtedy kiedy boi się, że się mogę utopić biorąc kąpiel w wannie. I tym razem też nagle zaczął mi się z niepokojem przyglądać. Poszedłem za jego spojrzeniem, popatrzyłem w lustro i dostrzegłem starego już faceta, który płacze. Któż to taki? I dlaczego to robi? I to tak cicho, żeby nikogo nie obudzić. Widocznie i jemu jeszcze raz Jan Nowicki uświadomił, tylko teraz dobitniej: memento mori”.

Mam nadzieję, że jakiś znawca literatury kiedyś napisze sążnisty esej o całej twórczości literackiej Jana Nowickiego, bo jest warta upamiętnienia.

Autor: Krzysztof Sowiński
(ur. w 1961 r. w Kielcach), doktor nauk humanistycznych w zakresie literaturoznawstwa. Napisał m.in.: zbiór wierszy Pamięć (1989), poemat Pod prąd (1989), prozę narracyjną Nie potrafię się rozstać (1991), zbiór wierszy Świat według mnie i jego (1993), zbiór opowiadań Lekcja języka londyńskiego (2008).