Prezydent Kielc Bogdan Wenta miał wypadek. Wybrał się na rowerze do pracy i w drodze powrotnej upadł tak nieszczęśliwie, że konieczna była operacja. Szybkiego powrotu do zdrowia Panie Prezydencie!
W takich sytuacjach pojawia się zawsze pytanie o przyczynę zdarzenia. W mediach społecznościowych dyskutuje się, że w tym przypadku mogło to być spowodowane złym stanem ścieżki rowerowej, a konkretnie zalegającym piaskiem. Powód ten także mnie wydaje się wielce prawdopodobny. Rzeczywiście w wielu miejscach na ścieżkach zalega piasek po zimie. Jak bardzo jest to niebezpieczne, przekonałem się w zeszłym roku, kiedy straciłem przyczepność na piasku i przeleciałem przez kierownicę – dobrze, że kask zrekompensował uderzenie o podłoże. Miejmy nadzieję, że służby miejskie szybko posprzątają trasy. Tym bardziej jest to konieczne, bo już w czerwcu rusza rower miejski i pojawić się może wielu nowych i niedoświadczonych rowerzystów. Zresztą także doświadczeni czasem stwarzają swoją jazdą niebezpieczeństwo, o czym napisał Marek Malarz w poprzednim wydaniu „2 tygodnika kieleckiego”. Natomiast wydaje mi się, że największe zagrożenie stwarzają hulajnogi elektryczne, porzucane byle gdzie, zdarza się, że na środku ścieżki rowerowej, nie mówiąc o tym, że ich użytkownicy jeżdżą szybko i w słuchawkach w uszach, a nawet wpatrzeni w telefon. O wypadek, przy takim lekceważeniu bezpieczeństwa innych osób, zwłaszcza pieszych, również wpatrzonych w ekran telefonu, nietrudno.
Miasto „idzie w zielone” – pod takim hasłem odbyły się konsultacje czterech projektów, o których już pisałem. Jeszcze raz przypomnę, że środki na ich realizację pochodzą od rządu i w żaden sposób, moim zdaniem, nie przyczynią się do rozwoju gospodarczego Kielc. Wracając do konsultacji odbyły się w sobotę około godz. 11, a informacja o nich w mediach pojawiła się w… piątek po godzinie 19… Informacja ukazała się także 3 dni wcześniej na stronie internetowej miasta. Tylko czy tak powinny wyglądać konsultacje? Władza i tak wie lepiej? Pytanie pozostawiam otwarte. Pozytywnie oceniam natomiast, że tablice informacyjne były dwujęzyczne. Nasi goście z Ukrainy zanim nauczą się polskiego, a widać, że chcą i próbują posługiwać w sprawach życia codziennego naszą mową, nie mogą czuć się wykluczeni. Kto wie, może jednak pozostaną w naszym mieście.
Są niestety także „ludzie”, którym zieleń przeszkadza. Nieznany sprawca nawiercił dorodne lipy na Warszawskiej i wlał do środka środek roślinobójczy. Efekt? Drzewa uschły. Oby się nie okazało, że dzięki temu powstały miejsca do parkowania samochodów.
Autor: Robert Frey
doktor nauk prawnych, radca prawny, adiunkt na Wydziale Prawa i Nauk Społecznych Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, przewodniczący rady nadzorczej Uzdrowiska Busko-Zdrój S.A.