Moim Zdaniem: Twarze „Zibiego”

20 czerwca, 2021, autor: Maciej Cender

W tej materii nie da się nikogo pominąć! Tak naprawdę kolejnej klęsce reprezentacji Polski na mistrzostwach Europy są winni wszyscy! Począwszy od prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, na zwykłych kibicach skończywszy! Jedyne, co można posegregować to „procentowy rozmiar poszczególnych winowajców”.

Najmniej winni – choć jest ich najwięcej – są tzw. kibice optymiści. Nie patrząc na realia, oderwani od piłkarskiej rzeczywistości – uważają, że stać nas na zawojowanie świata. Tych ludzi trzeba i należy szybko rozgrzeszyć. Chwała im za doping, długie wojaże za reprezentacją, wiarę w umiejętności biało czerwonych futbolistów. Dla nich piłka nożna jest jak religia, narkotyk. Jest odskocznią od codziennych problemów – zawodowych, rodzinnych, itd. Jeżdżąc na mistrzowskie imprezy, wydają własne, ciężko zarobione pieniądze. Może dlatego, widząc niemoc na murawie, są aż tak bardzo sfrustrowani? Rozżaleni po kolejnych porażkach wylewają z siebie całą frustrację na lewo i prawo. Po kolejnych kompromitacjach reprezentacji zarzekają się, iż to był ostatni wyjazd, ale po cichu gdzieś tam w duszy szykują się już na kolejne podróże. Polscy kibice to bezapelacyjnie europejska czołówka. Gdyby piłkarze byli tak oddani sprawie – twierdzę, że w każdym czempionacie Europy dochodzilibyśmy minimum do półfinału!

O ile fanów futbolu z przegranej w Euro 2020 rozliczyć się nie da, o tyle można pokusić się o analizę tego, co zrobił prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej – Zbigniew Boniek. Fakt, kadrze podczas przygotowań nie brakowało przysłowiowego „ptasiego mleka”. Wszystko zapięte na ostatni guzik, ustalone konkretne premie za zdobycze punktowe, wyjście z grupy, itd. Z jednej strony nie ma nic do zarzucenia. Druga strona już tak różowa nie jest. Należy jedynie porównać pierwszą i obecną kadencję „Zibiego”. Po dojściu do władzy z Bońka tryskała energia, pojawiały się coraz nowsze pomysły, projekty. Wystarczy przypomnieć o Akademiach Młodych Orłów, Mobilnych AMO, uporządkowaniu spraw pracy Biura PZPN, zamknięciu ust kibicom śpiewającym „PZPN, PZPN, j…., j… PZPN”, nadaniu prestiżu finałowej potyczce Pucharu Polski. Nawet najwięksi oponenci Bońka nie znajdą stosownych argumentów, by potępiać w czambuł okres 2012 – 2016. Niestety, kolejny okres (2016 – 2021) już tak udany nie jest. Bońka jest jakby mniej w polskiej piłce. Na pzpn-owskie salony powróciły stare, egoistyczne demony sternika rodzimej „kopanej”. Oglądając wypowiedzi Bońka po kompromitacji ze Szwedami, wydawało mi się, że on występuje nie w roli prezesa PZPN, a wiceprzewodniczącego UEFA! Może się myliłem…?

Autor: Maciej Cender
Dziennikarz „Przeglądu Sportowego”. Od ponad 30 lat pisze o futbolu i piłce ręcznej. Przygodę z zawodem rozpoczął w „Gazecie Kieleckiej”, później było „Słowo Ludu”, „Tempo”. Bezpośrednio relacjonował wydarzenia z największych imprez sportowych świata. Choć zajmuje się tylko sportem, twierdzi, iż najlepszy wywiad napisał z Jerzym Giedrojciem, wydawcą paryskiej „Kultury”.