Kilka lat temu, w sportowej przestrzeni popularne stały się hasła nawołujące do wspólnych działań, łączenia sił, przekazywania pozytywnej energii, etc. Polski Związek Piłki Nożnej trafił w „dziesiątkę” ze stwierdzeniem „Łączy nas piłka”. Zawodnicy, działacze, kibice Łomży VIVE Kielce występują ze sztandarem, na którym widnieje napis, „Gramy razem”.
Zagrywek marketingowo-promocyjnych w stylu – „Jednoczymy siły”, „Wspólne cele”, „Każdy jest ważny” narodziło się wiele. Ich idea jest jak najbardziej słuszna. Wszak zaprasza wszystkich do współpracy, zachęca do jednoczenia sił, do szeroko zakrojonej kooperacji, dzięki której powiększony zostanie licznik trenujących, większe będą umiejętności a co za tym idzie – więcej będzie emocji. Mówiąc krótko – sportowcy, kibice, działacze powinni stanowić jedną, wielką rodzinę. Sport powinien cementować, uczyć pozytywnych zachowań, kształtować wzorce empatii, dawać radość i szacunek. Nie tylko po triumfach, ale przede wszystkim po porażkach. Niestety, dziś okazuje się, że pomysły sprzed dekady – pozytywnie zakręconych ludzi, stają się dla sportu przekleństwem. Po raz pierwszy w kilkudziesięcioletniej dziennikarskiej przygodzie z futbolem spotkałem się z tak dużą skalą krytyki reprezentacji po spokojnie wygranym meczu. Fakt, z Albanią zagraliśmy w pierwszej połowie poniżej możliwości, ale drugie 45 minut było pod pełną kontrolą. Przecież mecz trwa 90 minut. Wynik 4:1 nie pozostawia żadnych złudzeń, kto był lepszy! Mimo to, całe rzesze fachowców nie pozostawiły na biało-czerwonej kadrze suchej nitki. Tak naprawdę od krytyki uciekł tylko Robert Lewandowski. Kolejne, lokalne już przykłady. Korona, po świetnej serii sześciu, następujących po sobie wygranych, „tylko” zremisowała z Miedzią Legnica! I błyskawicznie pojawiły się komentarze w stylu: – „Zadyszka”, „To byłoby tyle”, „Zastopowani”. Czemu, komu mają służyć tego typu stwierdzenia? Uśmiałem się wertując opinie, po pierwszej połowie meczu Sandra Spa Pogoń Szczecin – Łomża VIVE Kielce (mistrzowie Polski prowadzili 14:13). Jeden z kibiców, po 30 minutach pojedynku inauguracyjnego obawiał się nawet o „ostateczny rezultat rywalizacji z Płockiem”!!! Nie znam się na psychologii. Nie podejmuję się szukania sedna tej coraz większej krytyki negowania – bez względu na wynik – wszystkiego co dzieje się w sporcie. Wiem natomiast, iż „dzięki” takim zachowaniom coraz popularniejsze jest hasło „Dzieli nas sport”! •
Autor: Maciej Cender
Dziennikarz „Przeglądu Sportowego”. Od ponad 30 lat pisze o futbolu i piłce ręcznej. Przygodę z zawodem rozpoczął w „Gazecie Kieleckiej”, później było „Słowo Ludu”, „Tempo”. Bezpośrednio relacjonował wydarzenia z największych imprez sportowych świata. Choć zajmuje się tylko sportem, twierdzi, iż najlepszy wywiad napisał z Jerzym Giedrojciem, wydawcą paryskiej „Kultury”.