Sprzedam, nie sprzedam, pohandlować zawsze można – stare, bazarowe porzekadło doskonale odzwierciedla to, co działo się przed ostatnim Walnym Zgromadzeniem Delegatów Polskiego Związku Piłki Nożnej. I choć, od dawien dawna, tuż przed zebraniem prowadzono dyplomatyczno – handlowe rozmowy, to ich tegoroczna skala była wyjątkowa. Sytuacja zmieniała się z dnia na dzień, z godziny na godzinę.
Trzy dni przed wyborami, rozpadła się zupełnie mniejszościowa koalicja jednego z kandydatów. Okazało się, że siła bycia w zespole rządzącym jest zdecydowanie większa od honorowej porażki, wobec czego trzech wojewódzkich baronów nagle zmieniło zdanie i zapałało miłością do zdecydowanego faworyta.
Noc poprzedzająca Walne Zgromadzenie była jednym wielkim bazarem. Rozmowy przypominały tasowanie kart przed najważniejszym rozdaniem. Jedni się cieszyli, inni obrażali. Jedni wchodzili do pokoju zwierzeń, inni szybko z niego uciekali. Tylko wytrawni matematycy byliby w stanie powiedzieć „ile było kombinacji personalnych do n-tej potęgi”.
Załóżmy, że działo się tak dla dobra polskiej piłki nożnej. Że, główny kandydat na nowego prezesa – skądinąd bardzo sympatyczny człowiek – uznał w ostatniej chwili, iż najlepszym fachowcem na stanowisku wiceprezesa szkolenia będzie człowiek mający niewielkie doświadczenie w skali globalnej. Że przyda mu się w nowym zarządzie, nawrócona w ostatniej chwili „prawa ręka” poprzednika.
Nie mogę jednak pojąć, dlaczego wiceprezesem ds. zagranicznych został aktualny polityk, od 2015 roku senator Solidarnej Polski, a więc koalicjant partii rządzącej. Człowiek nie tylko nieznający języków obcych, ale niemający jakichkolwiek (sic!!!) koneksji w międzynarodowym futbolu! Idę o zakład, iż nowy wiceprezes ds. zagranicznych nie wie, gdzie mieszczą się siedziby UEFA oraz FIFA! Nie wiem, jakim perkusistą był Mieczysław Golba, bo o nim mowa (grał w jednym zespole rockowym z Kazimierzem Greniem, byłym szefem podkarpackiej piłki – Greń śpiewał, a Golba grał na perkusji…). Wiem natomiast, że nie ma odpowiedniego doświadczenia, obycia w wymiarze międzynarodowym. W ogóle, w przypadku Golby został przekroczony, bardzo niebezpieczny próg łączenia piłki „kopanej” z polityką. Taki mariaż może jeszcze bardziej osłabić i tak słaby futbol nad Wisłą.
P.S. – Nie mam złamanego kręgosłupa, rano, z czystym sumieniem patrzę w lustro – powiedział tuż po wyborach, Mirosław Malinowski. Prezes Świętokrzyskiego Związku Piłki Nożnej nie wszedł do Zarządu PZPN. W piłkarskiej centrali pracuje 21 lat…
Autor: Maciej Cender
Dziennikarz „Przeglądu Sportowego”. Od ponad 30 lat pisze o futbolu i piłce ręcznej. Przygodę z zawodem rozpoczął w „Gazecie Kieleckiej”, później było „Słowo Ludu”, „Tempo”. Bezpośrednio relacjonował wydarzenia z największych imprez sportowych świata. Choć zajmuje się tylko sportem, twierdzi, iż najlepszy wywiad napisał z Jerzym Giedrojciem, wydawcą paryskiej „Kultury”.