Według jednej z „miejskich legend” Karol Wojtyła zapytany, dlaczego Bóg położył Polskę między Niemcami a Rosją, odpowiedział, że nikt inny by tego nie wytrzymał. Słowa takie z ust Papieża Polaka prawdopodobnie nigdy nie padły (choć wpisują się mocno w anegdoty związane z Janem Pawłem II), ale to nie znaczy, że nie ma w nich żadnego sensu.
Wszyscy wiemy jak historycznie trudne jest położenie Polski. Nie o tym jednak będzie w tym tekście. Będzie wyłącznie o teraźniejszości, jednak należy pamiętać, że jest ona niczym innym, a historią zataczającą koło. Wyobrażenie Rosji o własnej sile nie zmienia się od lat, i to mimo słabnącej gospodarki – według wszystkich rankingów Rosja jest dopiero w drugiej dziesiątce państw o największym PKB, przegrywając z dużo mniejszymi Włochami, nie mówiąc już o USA, czy Chinach.
Ale siła polityczna Rosji jest dużo większa niż wynikałoby to z pozycji ekonomicznej. Wystarczy zakręcenie kurka z gazem i sytuacja całej Europy robi się trudna. Wystarczą tylko manewry wojskowe w pobliżu granicy z Unią Europejską i da się wyczuć spore napięcie. I nie ma w tym nic dziwnego – nigdy nie wiadomo, jaki ruch zostanie przez Moskwę wykonany.
Sytuacja na granicy rosyjsko-ukraińskiej jest trudna i nikt nie wyklucza agresji. Ale niepodległa Ukraina – zwłaszcza w NATO – jest ważna dla polskiej racji stanu. Nie ma innej możliwości niż zrobienie przez Polskę wszystkiego, żeby Ukraina pozostała wolna. Jeśli ktoś mówi inaczej, to jest w błędzie. „Świetnie wiemy, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze Państwa Bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę!” – to cytat z przemówienia Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Tbilisi, w roku 2008.
Od tego czasu minęły lata, a zagrożenie nadal jest tak samo duże. Chociaż wydaje się, że Donald Tusk nie dostrzegał tego ani po katastrofie smoleńskiej (kiedy przekazał śledztwo Rosjanom), ani w 2011, kiedy nie miał obiekcji do sprzedania Lotosu rosyjskiemu biznesowi. Nie przeszkadzały mu chyba też błędy w trakcie negocjacji z Gazpromem w 2010 roku (wytknięte przez NIK w 2013 roku, a więc jeszcze w czasach rządów PO!). Nie zablokował Nord Stream2 wraz z Angelą Merkel – koleżanką z Europejskiej Partii Ludowej.
Dopiero rząd Prawa i Sprawiedliwości rozpoczął proces uniezależniania się od rosyjskiego gazu przez budowę Baltic Pipe, odzyskał też 1,5 mld dolarów od Gazpromu.
W świetle tych faktów pojawia się pytanie: kto jest prorosyjski?
Autor: Bartłomiej Orzeł
Pełnomocnik premiera Mateusza Morawieckiego ds. Czystego Powietrza. Działacz społeczny i pozarządowy.