Wroku 2002 urzędowanie rozpoczęli dwaj prezydenci: Kielc – Wojciech Lubawski i Rzeszowa – Tadeusz Ferenc. Rzeszów liczył wówczas 159791 mieszkańców, natomiast Kielce 211810. Było nas o 53 tysiące więcej, czyli o 33%. Dziś – wg danych z Urzędów Miejskich, z 31 grudnia 2021 roku – Rzeszów liczy 196 812 mieszkańców, a Kielce – 179 119. W latach 2011-2017 wpływy z CIT w Rzeszowie wzrosły o 37%, a w Kielcach zmalały o 23%. Z kolei dynamika wzrostu przychodów budżetowych dla Rzeszowa wyniosła 49,8%, a dla Kielc zaledwie 14,9%. Rzeszów w ciągu jednego tylko roku potrafił przyciągnąć więcej inwestorów niż Kielce w ciągu lat 15.
Dlaczego o tym piszę? Bo przytoczone dane wskazują jednoznacznie, że głównym problem Kielc nie jest ich potencjał – bo ten, nawet dziś, jest naprawdę duży. Problemem jest fatalna jakość rządzących naszym miastem. Po prezydencie, który otwarcie mówił, że w Kielcach nie potrzeba fabryk (co skazało dziesiątki tysięcy Kielczan na wyjazd do innych miast i krajów za chlebem), mamy prezydenta, który otwarcie mówi, że Kielce nie potrzebują żadnej wizji rozwoju, a co gorsza – prezydenta, którego zwyczajnie i po prostu nie ma na sesjach Rady Miasta, który nie ma własnych pomysłów, zaplecza i kompletnie nie umie wykorzystać potencjału Kielc.
A potencjał Kielce mają nawet dziś, mimo zmarnowania tylu lat, pod względem finansowym czy ludnościowym. I to na wyższym poziomie niż kiedyś Rzeszów, gdy zaczynał swój Wielki Marsz. Mamy dobre położenie, poprawiło się (i poprawia) skomunikowanie z resztą kraju (nowa S7 już jest, S74 już powstaje), mamy solidne zaplecze targowe, bazę hotelową, naprawdę dobrą infrastrukturę uczelni wyższych.
Oczywiście, dzięki właściwym decyzjom, Rzeszów ma obecnie lepszą strukturę budżetu, lepszą strukturę demograficzną, przyciągnęli też mnóstwo firm. Ale to nie powód, by załamywać ręce, a wręcz przeciwnie: to znakomity dowód na to, że w kilkanaście lat można niesamowicie rozwinąć miasto.
Piszę o tym, bo chciałbym tu, na tych łamach rozmawiać z Państwem o sprawach absolutnie najważniejszych, kluczowych dla rozwoju naszego miasta – gospodarce, demografii, jakości administracji. Bo takiej debaty – w Kielcach jeszcze nigdy nie było.
Piszę o tym, bo jestem głęboko przekonany o tym, że tak jak udało się rozwinąć potencjał Rzeszowa, Starachowic, Morawicy, Gliwic – tak samo jest to możliwe w naszym mieście. W Kielcach. W końcu historie Sołowowa, Klickiego czy Klai nie wzięły się znikąd.
Autor: Arkadiusz Stawicki
prezes Stowarzyszenia Przyjazne Kielce.