Rankingi są ulubionym tematem rozważań niektórych samorządowców, szczególnie tych, którzy od władzy rządowej otrzymują szczodre wsparcie. Ranking pisma „Wspólnota” związany z zamożnością samorządów od zawsze wzbudza emocje i jest analizowany przez wielu ekspertów oraz dziennikarzy. Ci ostatni z upodobaniem porównują ze sobą miasta i gminy, z wyjątkowym zaznaczeniem tych sąsiadujących. To zawsze pobudza wyobraźnię mieszkańców, że tam za miedzą lepiej rządzą, bo w telewizji tak powiedzieli.
Każdy z samorządów ma swoją specyfikę i prowadzi własną politykę finansową czy podatkową. Jedni śrubują wysokość lokalnych podatków, inni od wielu lat ich nie podnoszą, wspierając tym samym lokalnych przedsiębiorców w i tak trudnych czasach. Porównywanie samorządów w oparciu o wartość inwestycji dofinansowanych ze środków centralnych jest znacząco niepełne.
Ciekawą analizę wsparcia ze środków rządowych przeprowadzili ostatnio dla Fundacji Batorego prof. Jarosław Flis oraz prof. Paweł Swianiewicz. Badacze sprawdzali czy istnieje zależność pomiędzy barwami partyjnymi, a dotacjami rządowymi. Dokładnie przyjrzeli się drugiemu naborowi do Programu Inwestycji Strategicznych. Szczególnie interesujące jest zestawienie dotacji wśród miast od 25 tys. do 100 tys. mieszkańców. Tu dotacje z programu bywały nawet dwukrotnie wyższe tam, gdzie rządzi osoba związana z partią sprawującą w Polsce władzę. Z przeprowadzonego wyliczenia wynika, że gminy rządzone przez ludzi wspieranych przez PiS dostały w każdym z programów realizowanych od 2020 roku od 520 do 625 milionów złotych więcej.
Analiza rozstrzygnięć z II naboru do Programu Inwestycji Strategicznych wskazuje, że 97,5 proc. dotacji dystrybuowanych pomiędzy gminy było w sposób w miarę obiektywny. Jednak te 2,5 proc. ogólnej sumy wystarczyło, by przeciętnie gmina z włodarzem wspieranym przez partę rządzącą otrzymała wsparcie od 20 proc. do prawie 100 proc. wyższe niż gmina z włodarzem związanym z lokalnym komitetem lub partią opozycyjną.
Szczególny wpływ na kondycję samorządów ma niepewność związana dostępem do funduszy unijnych w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Słynne 770 miliardów złotych z dotacji unijnych miały stać się kołem zamachowym dla polskiej gospodarki i naszych samorządów. Póki co polskie gminy, powiaty i województwa czekają na unijne wsparcie walcząc z drożyzną. Inflacja nie zniknie z dnia na dzień, co oznacza drastyczny wzrost kosztów ponoszonych przez samorządy. Specjaliści wskazują, że „inflacja samorządowa” czyli koszyk wydatków, które ponoszą samorządy, jest znacząco wyższa od tej, którą odczuwają przeciętni mieszkańcy. Każdego dnia płacimy więcej za usługi czy towary a samorządom dochodzi jeszcze wzrost kosztów związanych z obsługą zadłużenia. Te nieplanowane wydatki destabilizują lokalne budżety.
Zanim będziemy porównywać sąsiadujące ze sobą samorządy, weźmy pod uwagę środowisko w którym przyszło im dziś funkcjonować. Wielkie, magiczne czeki, z którymi przyjeżdżają politycy są jawnym wyrazem centralizacji państwa i partyjnego rozdzielnictwa. Dziś politycy bawią się we współczesnych Janosików i żeby komuś podarować środki budżetowe, innym je zabierają.
Autor: Jacek Kowalczyk
Były wieloletni dyrektor od kultury, turystyki i promocji Świętokrzyskiego Urzędu Marszałkowskiego.
Były prezes Regionalnej Organizacji Turystycznej Województwa Świętokrzyskiego. Dzisiaj szef Miejskiego Centrum Kultury w Ostrowcu Świętokrzyskim.