Wraz z powrotem mieszkańców Kielc z wakacji i rozpoczęciem roku szkolnego nasilił się problem zakorkowanych ulic. Samochodów systematycznie bowiem przybywa, doszło także wiele ukraińskich, które często widać na ulicach. Ponadto Ukraińcy pracujący w naszym mieście od dłuższego czasu kupują już auta rejestrowane w Polsce. Władze wydają się jednak tego nie zauważać, a ich działania dokładają jedynie zmartwień kierowcom.
Remonty dróg, choć nieliczne, ale przeciągają się w nieskończoność. Krótki kawałek ulicy Ogrodowej spokojnie można było skończyć w czasie wakacji, tylko jak miały to zrobić dwie czy trzy osoby pracujące tam w tym okresie. Teraz faktycznie budowa przyśpieszyła, tak jak w okolicach Domaszowskiej – tylko znów brak planowania spowodował, że jednocześnie zamknięto wjazd w Aleję Solidarności z Alei Tysiąclecia Państwa Polskiego i Niskiej. Jakie korki tworzą się w bocznych ulicach: Radiowej czy Starodomaszowskiej wiedzą chyba wszyscy na co dzień jeżdżący po Kielcach. Remonty prowadzą oczywiście wyłonione w przetargach firmy, ale jak widzi się, że w innych miastach prace przy ważnych arteriach komunikacyjnych prowadzi się nawet w nocy, żeby szybko zostały skończone, to pojawia się pytanie dlaczego nie u nas…
Lobby rowerzystów, silnie reprezentowane w Ratuszu, doprowadziło ponadto do tego, że z ulicy Sandomierskiej zniknie jeden pas jezdni, a pojawi się na nim ścieżka rowerowa. Poszerzanie infrastruktury rowerowej nie jest wprawdzie złym pomysłem, ale na pewno nie kosztem ulic. Mamy stać się nowym Amsterdamem, choć władza chyba zapomniała, że tam zamiast samochodem można także przemieszczać się tramwajem, metrem, łódką czy statkiem. U nas natomiast brak sensownych alternatyw. Mieszkańcy masowo skarżą się na rozkłady jazdy autobusów, likwidację i zmiany tras wielu linii, którymi jeździli kilkanaście lat. Uczniowie kieleckich liceów narzekają na godziny przyjazdów, które w żadnej mierze nie pokrywają się z dzwonkami po ostatnich zmianach. Autobusy ponadto stoją także w korkach, ponieważ w Kielcach jest zaledwie kilka buspasów. Szumnie zapowiadana na czerwiec tego roku wypożyczalnia rowerów miejskich nie powstała i pozostaje żyć nadzieją, że będzie zrealizowana w przyszłym roku. Brak także nowych rozwiązań drogowych, a nawet remonty dróg nie są realizowane na bieżąco. Niewydana w zeszłym roku, a zaplanowana kwota 100 milionów złotych dobitnie o tym świadczy. Miasto ma także problemy z utrzymaniem zieleni w okolicach ulic, a pod względem fatalnego stanu nawierzchni drogowej nie jesteśmy w stanie rywalizować z żadnym miastem wojewódzkim, a z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że nawet powiatowym.
W takiej sytuacji trzeba na pewno przyśpieszyć realizowane remonty, a kolejne planować z rozwagą, ogłaszać przetargi z odpowiednim wyprzedzeniem, wypracować koncepcje nowych rozwiązań komunikacyjnych czy też rozważyć powstanie linii tramwajowych. To bardzo odważny pomysł i na pewno za trudny dla obecnych władz Kielc, ale przede wszystkim warto wykazać się zdrowym rozsądkiem i troską o kierowców, bo pewnego dnia nikt z nas nie dojedzie na czas do pracy…
Autor: Konrad Więch
członek Zarządu Stowarzyszenia Bezpartyjni i Niezależni