Wszystko to marność nad marnościami, bryndza, kupa dziada. Kiedyś pierwszy klejnot w diademie Rzeczypospolitej, dzisiaj – perła w zaśniedziałej patynie. Onegdaj sławne miejsce królewskich spotkań, zjazdów polskich możnowładców, ważkich dla całego kraju wydarzeń wypisanych w kronikach nie pospolitym inkaustem, ale najszczerszym złotem.