Jeżdżenie autem po Kielcach staje się coraz trudniejsze. Zwiększa się liczba samochodów, brakuje nowych rozwiązań komunikacyjnych, a nawet bieżących remontów dróg, co sprawia, że tworzą się coraz większe korki. Nie wszyscy mogą przecież przesiąść się na rower, a brak wystarczającej ilości buspasów powoduje, że autobusy także często przyjeżdżają opóźnione. Zdecydowanie warto powrócić do koncepcji tramwajów w Kielcach.
Pierwsze pomysły budowy w Kielcach sieci tramwajowej pojawiły się już pod koniec lat dwudziestych XX wieku. Trasa miała przebiegać od centrum miasta do Chęcin z jednym odgałęzieniem w kierunku Stadionu. Łączna długość torów miała wynieść 18 km. Później z przyczyn finansowych zdecydowano o zbudowaniu jedynie miejskiej trasy o łącznej długości 6 km. Pierwsza linia długości 4 km miała przebiegać od dworca kolejowego ulicami Sienkiewicza, Hipoteczną, Seminaryjską, Wesołą, 3 Maja aż do planowanej remizy tramwajowej. Krótsza trasa, długości 2 km planowana była ulicami Starozagnańską (Okrzei), Starowarszawską (Piotrkowską), Focha (Paderewskiego), Chęcińską do bocznicy koło Kadzielni. Z powodu globalnego kryzysu finansowego do budowy jednak nie doszło.
Do koncepcji powrócono w latach osiemdziesiątych XX w. Powstać miały trzy linie, oznaczone kolorami. Linia czerwona miała łączyć najdalej wysunięte krańce miasta (osiedle Ślichowice i Dąbrowę). Linia zielona zaczynałaby się w centrum i prowadziła do Cedzyny, natomiast linia niebieska do Barwinka. Pomysł jednakże porzucono ze względu na kryzys gospodarczy w kraju. Niemniej jednak miejsce na torowisko pozostawiono na ulicach łączących centrum ze Ślichowicami.
Pomysł powrócił w 2004 r., kiedy pojawiło się nowe źródło finansowania inwestycji – fundusze strukturalne z Unii Europejskiej. Zamierzano rozpocząć od niezrealizowanego projektu linii czerwonej (połączenie osiedli Ślichowice i Na Stoku). Jednak i tym razem władzom zabrakło determinacji i konsekwencji, a budowa systemu nie została nawet ujęta w Wieloletnim Programie Inwestycyjnym.
Udało się natomiast Olsztynowi, który dzięki funduszom unijnym zrealizował projekt trzech linii tramwajowych, a obecnie trwają prace nad kolejnymi, które niemal już całkowicie pokryją miasto.
Ciekawym pomysłem jest też kolej podwieszana, znajdująca się w niemieckim Wuppertalu Schwebebahne, gdzie szyny prowadzone są górą na specjalnej konstrukcji, głównie nad rzeką Wupper. To także fantastyczna atrakcja turystyczna przewożąca dziennie 70 tys. ludzi.
To jednak na razie sfera marzeń, ale może już czas, żeby Kielce doczekały się tramwajów. Jeśli mamy się rozwijać, musimy zrobić wszystko, żeby ludziom żyło się tu jak najlepiej…
Autor: Konrad Więch
Członek Zarządu Stowarzyszenia Bezpartyjni i Niezależni.