Świat wokół nas: Klatki z tombaku

26 lutego, 2021, autor: dr Witold Sokała

Polska

W PRL krążyła zagadka tyleż dowcipna, co realistyczna: gdy na polu jest pszenica i owies, a nagle ma spaść śnieg, co się najpierw zbiera? Biuro Polityczne KC PZPR.

Po dekadach odchodzenia od realsocjalizmu jest postęp. Biuro polityczne Partii obraduje w trybie permanentnym, jak nie na Nowogrodzkiej, to przy pomidorowej u pani kierowniczki Trybunału. A problemy rozwiązuje się tworząc nowe stołki. Że dzieci rodzi się za mało? To bach, Instytut na Rzecz Rodziny i Demografii. Że ogólnie jest niefajnie, a syn szwagra ministra i kochanka posła nie mają gdzie pracować, bo kwalifikacje za niskie nawet do TVP? Bęc, Instytut De Republica przy premierze, z możliwie niejasnym zakresem zadań i brakiem odpowiedzialności za cokolwiek, za to z wypaśnymi etatami. To tylko dwa przykłady z ostatnich dni.

Ciekawe, co będzie, gdy już kaczyści i ziobryści, i wszystkie inne frakcje oraz mafie Zjednoczonej (he, he!) Prawicy (he, he!) pożrą się do reszty i same odbiorą sobie władzę. Czy doczekamy ekipy, która znajdzie w sobie to minimum przyzwoitości, by ów bajzel pozamykać, zaoszczędzając podatnikom gór pieniędzy? Czy przeciwnie – nowa Waaadza, jak zwykle, radośnie skorzysta ze spadku i poobsadza swoimi pociotkami te instytuty, rady, zarządy, płatne komisje i departamenty spraw zbędnych.

Świat

Trend dotyczy nie tylko nas. Od Pekinu, przez Moskwę, Brukselę, Nairobi i Rio, aż po Waszyngton, rządy centralne korzystają z pandemii (czytaj: kryzysu ekonomicznego, wzrostu radykalizmów i powodowanego nimi większego poziomu lęków i frustracji), by poszerzać  swój zakres władzy i kontroli. A przy okazji skalę redystrybucji. A przy okazji tej okazji – nieuchronnie także skalę korupcji. 

Okazjonalne bunty przyjmują różne formy: manifestacji ulicznych, zamachów stanu lub porażek co mniej udolnych rządów w wyborach. Zazwyczaj prowadzą jednak tylko do zmiany twarzy, niekiedy retoryki, ale treść i sens polityki zostają bez zmian. Więcej władzy (i pieniędzy) dla urzędników, mniej wolności (i pieniędzy) dla obywateli. A tradycyjne ostoje myśli niezależnej od rządów – uniwersytety, media, nawet kościoły – pod but.

Chciałbym się mylić, ale w tym szaleństwie jest metoda. Z czasem coraz więcej ludzi będzie mieć michę bezpośrednio od rządów lub od zaprzyjaźnionych z nimi korporacji. A wtedy można panować dowolnie głupio i długo. I wcale nie trzeba będzie do ludzi strzelać, zasugeruje się im jedynie brak premii. Taka „złota klatka”. A dla większości – tombakowa, przecież i ona wystarczy. 

Autor: dr WITOLD SOKAŁA
zastępca dyrektora Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Polityk Publicznych UJK, przewodniczący Rady Fundacji Po.Int, ekspert i publicysta „Nowej Konfederacji”