Wybory prezydenckie w Rzeszowie mogły stać się świętem polskiej samorządności. Jednak zamiast wyborów prezydenta lokalnej społeczności, w Rzeszowie odbyło się coś w rodzaju „bitwy o Polskę” w wykonaniu głównych, parlamentarnych ugrupowań partyjnych. W takim też kontekście, poprzez pryzmat okoliczności towarzyszących tym wyborom, łatwo wychwycić co najmniej siedem grzechów (słabości) polskiej samorządności.
Po pierwsze – czynnik ludzki. Tu pełen ukłon. Wszyscy kandydaci solidnie wykształceni, a połowa z nich to wspaniale przygotowani prawnicy. A jednak nie to stało się czynnikiem decydującym. Zadecydowało bowiem poparcie partyjne. Zadecydowali bowiem nie wyborcy lokalni (elektorat samorządowy), a elektorat instrumentalnie wspierających kandydata wyborców partyjnych (elektorat partyjny).
Po drugie. Rodzi się w tej sytuacji pytanie o to, czyim reprezentantem jest nowowybrany prezydent – społeczności lokalnej czy elektoratów partyjnych.
Po trzecie zatem… strażnikiem czyich interesów będzie nowowybrany prezydent. Interesów społeczności lokalnej czy interesów popierających go partii politycznych, nie zawsze przecież zgodnych z interesami lokalnymi.
Po czwarte, czy w takiej sytuacji nowy prezydent nie będzie wnosił do życia społeczności lokalnej konfliktów politycznych, charakteryzujących ogólnopolską scenę partyjną?
Po piąte, czy nowowybrany prezydent miasta nie będzie obciążony poparciem, na przykład ugrupowań politycznych opozycji, skonfliktowanych z władzami państwa i czy nie wpłynie to negatywnie na ekonomiczne interesy społeczności lokalnej w danym momencie, a nawet na perspektywy rozwoju regionalnego? Czy tego rodzaju wybory samorządowe przyczyniają się do kształtowania profesjonalnego i raczej apartyjnego i propaństwowego korpusu samorządowego, stanowiącego także propaństwowy fundament polskiej demokracji?
I po siódme. Czy takie przeprowadzanie samorządowych kampanii wyborczych jednoczy środowisko lokalne wobec spraw dla tego środowiska najważniejszych, czy też wprowadza do niego nowe podziały, utrudniające kreowanie samorządowej niezależności?
Partie polityczne stanowią fundament liberalnych demokracji. Są w niej zatem niezbędne. Samorządność lokalna i regionalna stanowić natomiast powinna czynnik oddolnie stabilizujący państwo. Niezależnie od tego, która partia w danym momencie sprawuje władzę. Doświadczenia z Rzeszowa wykazują, że niezależna i profesjonalna samorządność jest coraz trudniejsza do pogodzenia z apetytami wszechobecnych i skłóconych ze sobą partii politycznych.
Autor: Prof. Kazimierz Kik
Profesor Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.