Kilka dni temu obchodziliśmy 104 rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości po 123 latach zaborów i nieistnienia naszej Ojczyzny na mapie Europy.
Listopad 1918 roku. Wielka Wojna dobiegła końca. Od lat w umysłach Polaków, patriotów i wizjonerów kiełkowała myśl, że właśnie teraz trzeba zawalczyć o niepodległość. Nie roztrwonili szansy. I stanęli do walki, każdy na swoim froncie: duchowym, legionowym, dyplomatycznym, artystycznym, społecznym. I podjęli trud wyrwania Ojczyzny z niebytu. Różne charaktery, różne pojmowanie świata, ale jeden cel. Niepodległa!
Listopad 2022 roku. Wciąż niezasypane okopy między nami. Podzieleni nawet w świętowaniu. Nie musimy trzymać się za ręce, ale w rękach trzymajmy te same, polskie flagi i idźmy w tym samym kierunku.
Nasunęła mi się w tych dniach również inna refleksja. 123 lata liczymy od trzeciego rozbioru Polski z 1795 roku. Ale cofnijmy się do pierwszego (lekko zapomnianego) rozbioru z 1772 roku – tym bardziej, że w tym roku przypada 250 rocznica tego tragicznego w skutkach wydarzenia. Druga połowa XVIII wieku. Mamy króla Augusta Poniatowskiego. Rosja pod wodzą Katarzyny II zaczyna coraz śmielej rozdawać karty w Europie i nas skutecznie rozgrywać. Prusy (czyli w uproszczeniu przodek Niemiec) niszczą nam finanse państwa. Próby różnych reform dzielą wpływowe w społeczeństwie stany. Patriotyczna Konfederacja Barska wykrwawia się w nierównej walce. A jeszcze z grubsza 100 lat wcześniej, w XVII wieku byliśmy jako Rzeczpospolita Obojga Narodów potęgą. Niektórzy nawet sugerują, że od morza do morza. Część historyków jest przekonana, że nasze terytorium wynosiło wtedy aż 990 tys. km2 (czyli ponad 3 razy więcej niż teraz). Ludnościowo też mogliśmy się porównywać z największymi w ówczesnej Europie. Ech, ależ to był złoty polski wiek. I co? I widać, że taką potęgę też można roztrwonić. W głowach się wtedy (w drugiej połowie XVIII wieku) elicie narodu poprzewracało, kłótnie, własne interesy, słaba armia. Przyszli i zabrali nam, to co uważali za swoje: Rosja, Austria i Prusy. Nastał czas terroru, wynaradawiania i zesłań.
Na nasze szczęście w każdym pokoleniu rodzą się Polacy, dla których Ojczyzna to po Bogu coś najważniejszego w życiu. Bez względu na konsekwencje. Nawet, gdy trzeba poświecić życie. Musimy się na nich mocniej zapatrzeć byśmy nie roztrwonili Polski. Bo niepodległość nie jest nam dana na zawsze. Łatwo ją stracić nawet teraz, w XXI wieku, w niby nowoczesnym, demokratycznym świecie, będąc w uniach i sojuszach. Zacznijmy wreszcie wszyscy o Polsce myśleć po Polsku.
Autor: Krzysztof Marek Słoń
(ur. 12 października 1964 r. w Kielcach). Absolwent Elektryka i Politechniki Świętokrzyskiej. Przez lata zawodowo i społecznie związany z pomocą społeczną Od 2011 roku Senator RP PiS. Wiceprezes Świętokrzyskiego Prawa i Sprawiedliwości.
Biuro Senatorskie Al. IX Wieków Kielc 2a, lok.7, 25-516 Kielce, tel. 41 343 39 25