Ostatnie dni kampanii i związana z tym agitacja wyborcza podgrzewa letnią atmosferę pierwszych dni lipca. Obserwując obydwu kandydatów, można dostrzec jak każdy z nich prowadzi narrację nastawioną na walkę o elektorat. Z jednej strony mamy mobilizację sił opozycyjnych walczących o wybór kandydata, gwarantującego wstawienie zaworu bezpieczeństwa w mocno zachwiany system trójpodziału władzy, z drugiej strony mamy kandydata gotowego tylko na to, aby za wszelką cenę nie konfrontować się z rzeczywistością.
Nagle z ust urzędującego Prezydenta pada przełomowa deklaracja. Wiemy już, że produkty takie, jak podpaski i tampony, będą tańsze. Jednak, aby tego było mało, kandydat idzie dalej i mówi głośno: stanieje też musztarda! Sezon grillowania w pełni, więc każdy szanujący się użytkownik brykietu, już teraz zaciera ręce. Średnia statystyczna oszczędności każdego musztadożercy w okresie rocznym zbliży się do ponad 50 groszy. Wreszcie mamy sukces godny europejskiej Polski.
Niestety, jak to zwykle w kampanii bywa, jest też sfera, którą dziwnym trafem objęła zasłona milczenia. Znając rozmach podatkowy ustawodawcy, można było się spodziewać, że przełomowa obniżka musztardy zostanie „odbita” innym podatkiem. Tak się oczywiście stało i doczekaliśmy podwyżki z 8% na 23% stawki VAT na leki weterynaryjne. Wynika z tego tyle, że kiedy tania musztarda, będzie przyozdabiać opieczoną na grillu kiełbasę, każdy z fanów karkówki, frankfurterek, boczku czy wołowiny zmuszony będzie kupić mięso drożej, gdyż opieka nad zwierzętami po prostu zdrożeje.
Tak zatem wygląda krótkie podsumowanie obietnic wyborczych o wielkiej obniżce. Z jednej strony ująć, a z drugiej dodać. W związku z obietnicą musztardową słychać coraz więcej pytań. Co w takim razie z keczupem i majonezem? Co z pastą Tahini, czy wasabi? A gdzie jest sos sojowy? Znów tracą inne grupy społeczne i okazuje się, że nie każdy suweren znalazł odpowiedź.
Nie można przez cały czas udawać, że system ekonomiczny jest istotą naczyń niepołączonych. Zmierzamy ku ekonomicznej przepaści. W tej chwili jedyną nadzieją jest wybór obywateli mający na celu zahamowanie procesu zadłużania państwa.
O musztardzie piszę półżartem, ale prawda jest oczywiście taka, że nie mamy powodów do śmiechu. Grozi nam długopisowo-musztardowa prezydentura na kolejne 5 lat.
12 lipca skończmy z tą nieśmieszną już prezydenturą spod znaku filmów Barei. Jeśli nie wyrazimy stanowczego sprzeciwu, to czeka nas kadencja, gdzie racjonalna polityka będzie już tylko musztardą po obiedzie.
Autor: Adam Cyrański (ur. 29 marca 1960 r.), kielczanin, lokalny przedsiębiorca, niezawodowy poseł na Sejm RP VIII, IX kadencji.