Spojrzenia: Juventa zamiast Legii!

21 stycznia, 2022, autor: Maciej Cender

20 lat temu, jako dziennikarz akredytowany na piłkarskie mistrzostwa świata w Korei i Japonii, miałem sposobność przyjrzeć się z bliska obowiązującemu w obu krajach, systemowi rozwoju fizycznego młodzieży. Badania dotyczące sprawności koreańskiej i japońskiej młodzieży wprawiły w zdumienie. W Korei, w lekcjach wychowania fizycznego brało udział 91 procent uczniów. W Japonii – 94 procent! 82 procent młodych Koreańczyków i 86 procent Japończyków chodziło systematycznie na zajęcia do różnego autoramentu klubów! Dziś te liczby wyglądają jeszcze lepiej. I nie przeszkadza w tym pandemia.

Jednak nie trzeba wyjeżdżać poza granice Europy, by przekonać się, że młodzież garnie się do sportu. Kraje skandynawskie, Islandia, Benelux, Niemcy, Francja, cały Zachód Europy mają podobne wskaźniki. Zmieńmy nieco klimat, popatrzmy na Bałkany. W kilkumilionowych państwach już dawno wypracowano konkretne modele sportowej nauki wśród dzieci i młodzieży. Chorwaci, Słoweńcy czy Serbowie „produkują” całe rzesze talentów piłkarskich, handballowych, siatkarskich, koszykarskich, narciarskich, itd. Masowe uprawianie sportu daje wiele korzyści, daje szansę wyławiania tych najzdolniejszych, tych, którzy mają odpowiednie warunki, predyspozycje by kopać piłkę, grać w hokeja, itd. Cały cywilizowany świat wie, że im więcej będzie „zaszczepionych miłością do sportu”, tym więcej będzie medali na imprezach rangi mistrzowskiej. Tym zdrowsze będzie społeczeństwo…

Tymczasem w Polsce… Ostatnio, z ogromnym zdumieniem wyczytałem informację o pomyśle „dofinansowania przez państwo klubów piłkarskich ekstraklasy, pierwszej i drugiej ligi w Polsce”. Ponoć Ministerstwo Sportu rozważa, by w najbliższych latach przeznaczyć na rzecz futbolu przez duże „F” kilkaset milionów złotych! Największe i najbogatsze kluby mają dostać premie za awans do Ligi Mistrzów, Ligi Europy, zdobycie Pucharu Polski, itd. Nie wiem, kto wpadł na tak idiotyczny pomysł. Wiem natomiast, że jest to zagrywka czysto polityczna. Mająca na celu nie rozwój i masowość dyscypliny, a przypodobanie się środowisku i co za tym idzie, zdobycie elektoratu stroniącego dotychczas od polityki.

„Dzięki” finansowemu wsparciu taka Legia Warszawa – ale i inne kluby też – będzie mogła sprowadzać kolejnych „Emrelich”, „Martinsów”, wielu innych graczy, którzy zablokują miejsce dla młodych Polaków. Moim zdaniem, o wiele lepiej byłoby, gdyby minister sportu przeznaczył miliony na kluby pokroju Płomień Wólka Kłucka, Arka Pawłów, Juventa Starachowice, gdzie rodzą się nasze polskie talenty.

Autor: Maciej Cender
Dziennikarz „Przeglądu Sportowego”. Od ponad 30 lat pisze o futbolu i piłce ręcznej. Przygodę z zawodem rozpoczął w „Gazecie Kieleckiej”, później było „Słowo Ludu”, „Tempo”. Bezpośrednio relacjonował wydarzenia z największych imprez sportowych świata. Choć zajmuje się tylko sportem, twierdzi, iż najlepszy wywiad napisał z Jerzym Giedrojciem, wydawcą paryskiej „Kultury”.