Poprzednie wydanie „2 tygodnika kieleckiego” wprawiło w osłupienie część czytelników, a to za sprawą okładki okraszonej prowokacyjnym tytułem „Polacy przeciwko Polsce”. Okładka odnosiła się do głosowania polskich europarlamentarzystów ws. rezolucji, wzywającej do uruchomienia mechanizmu warunkowości w budżecie unijnym. Jej autorami były grupy EPL, S&D, Odnowić Europę, Zieloni i Lewica. Koncepcja dopuszcza możliwość zamrażania pieniędzy unijnych dla tych krajów, których rządy i parlamenty łamią praworządność. W domyśle chodzi o rządy Polski i Węgier.
Większość europarlamentarna, w tym duża część polskiej delegacji, chce jak czytamy w dokumencie, żeby Komisja wypełniła swoje obowiązki strażnika traktatów i natychmiast zareagowała na „trwające poważne naruszenia zasad praworządności w niektórych państwach członkowskich, które stanowią poważne zagrożenie dla finansów Unii, (…) sprawiedliwej, legalnej i bezstronnej dystrybucji funduszy UE”.
Wracając do tytułu okładki „Polacy przeciwko Polsce”, w żaden sposób nie oddaje ona idei rezolucji, jej celu, ani intencji części polskiej delegacji w Parlamencie Europejskim, która ją poparła. Przychodzi mi na myśl wręcz odwrotna teza, że każdy kto nie poparł rezolucji, ten nie docenia demokracji i praworządności, które są podstawą wolnej Polski i wolnej Europy.
W wielu dyskusjach publicznych, ale też w całkiem prywatnych zdarza się usłyszeć, że „brudny powinno prać się we własnym domu”. To sformułowanie pojawia się w kontekście wynoszenia na forum Parlamentu Europejskiego opinii dotyczących przestrzegania Konstytucji i demokracji w Polsce. Stawianie takiej tezy jest zwykłym populizmem lub niezrozumieniem, czym jest wspólnota europejska. Przecież w Unii Europejskiej Polacy są u siebie. Polscy europarlamentarzyści w Parlamencie Europejskim są u siebie. Sprawy Polskie na forum europejskim są sprawami Polski i Europy. Unia to nie jest obcy, wrogi mityczny stwór. Polscy europosłowie głosują wedle własnej oceny i sumienia w trosce o sprawy polskie i europejskie. Tego nie powinniśmy konfrontować ze sobą, na tej kanwie powinniśmy wręcz umacniać wspólnotę.
Zresztą zdaje się, że w ostatnich tygodniach agresji na Ukrainę ma to jeszcze większy sens i szerszy wymiar niż kiedykolwiek. Z antyunijnej retoryki wycofało się wielu polityków, którzy wcześniej budowali kapitał wyborczy wypowiadając się o „niedobrej” Unii i polskim rządzie broniącym nas przed tym „złem”. Dziś powstrzymują się z takimi słowami, ponieważ UE udowadnia, że jest enklawą wolności na całym kontynencie, ale też nadzieją dla Ukrainy..
Autor: Marcin Chłodnicki
(ur. 25 września 1978 r. w Kielcach). Od 15 kwietnia br. zastępca prezydenta Kielc. Odpowiada za edukację, kulturę i sport. Przewodniczący Nowej Lewicy w Kielcach.