Spojrzenia: Da się!

1 kwietnia, 2022, autor: Arkadiusz Stawicki

Jedną z najczęściej powtarzanych przez kieleckich rządzących tez jest ta, że się nie da. Że zaszłości historyczne, że komuna, że bieda, że ściana wschodnia. Uważam to za całkowitą bzdurę i wymówkę mającą usprawiedliwić niechęć do mierzenia się z ambitnymi wyzwaniami. Przykładów bowiem, że jest zupełnie odwrotnie można podawać bardzo dużo: od sąsiedniej Morawicy – będącej od lat najlepszą gminą miejsko-wiejską w Polsce przez Starachowice, po Rzeszów czy Lublin. Wszystkie miejscowości też z tej, rzekomo przeklętej, Polski Wschodniej, są w naszym kraju symbolami sukcesu i udanych transformacji.

Weźmy taki Lublin – miasto, z którego 11 lat temu wyjeżdżało 80 procent absolwentów informatyki, a dziś nie tylko zatrzymuje 80 procent z nich, ale też przyciąga nowych z Polski, ale i świata. Miasto, w którym w 10 lat aż czterokrotnie zwiększono zatrudnienie w branży IT i nowoczesnych technologii – z 2 do 8 tysięcy. Miasto, które w ciągu tych lat przyciągnęło ponad 80 inwestorów z branż technologicznych, w którym ponad 50 z nich zatrudnia powyżej 100 osób.. Miasto, które ma 250 tysięcy metrów kwadratowych nowoczesnych powierzchni biurowych (kolejne 50 tysięcy jest w budowie, dwa duże projekty w przygotowaniu). I KAŻDA inwestycja jest prywatna! W 2019 roku byli szóstym ośrodkiem IT w kraju.

Porównując te dane z Kielcami – miastem dwa razy mniejszym, które też (teoretycznie) postawiło na rozwój nowoczesnych branż – powinniśmy doczekać się w ostatniej dekadzie co najmniej 20 inwestorów zatrudniających ponad 100 informatyków… A ilu pozyskaliśmy?

W Lublinie osiągnięto to rozpoczynając regularne spotkania z branżą, dostosowując się do jej potrzeb, organizując targi IT dla uczniów, wspierając szkoły i uczelnie – kierunki informatyczne i matematyczne, stosując zachęty dla inwestorów chcących tworzyć przestrzenie biurowe. W Kielcach, w tym czasie, urzędnicy stworzyli Kielecki Park Technologiczny…

Chciałbym, aby jedno wybrzmiało tutaj głośno – ja się nie znęcam nad Kielcami, bo np. ich nie lubię. Zwracam uwagę na fakty, porównuję nasze miasto i jego rozwój z innymi, właśnie dlatego, że je kocham. Poświęcam działaniom na jego rzecz niemal każdą wolną chwilę (niemal, gdyż te, których nie poświęcam, oddaję sprawie najważniejszej, czyli rodzinie).

Rozwój Kielc to nie jest jakaś mrzonka, ale coś realnie osiągalnego, (bo udało się gdzie indziej w podobnych warunkach). Widzę, co nie działa, wiem, co trzeba zrobić, by działało, mam prawo (a wręcz obowiązek) o tym mówić i pisać.. Byśmy wszyscy wiedzieli, co trzeba, i to jak najszybciej, zmienić.

Autor: Arkadiusz Stawicki
prezes Stowarzyszenia Przyjazne Kielce.