Miasto od kuchni: Restauracja Monte – Carlo

Michał Skoczek, czyli Żorż Ponimirski, twórca bloga Street Food Polska, oprowadza nas po kulinarnych Kielcach. W tym wydaniu 2 Tygodnika Kieleckiego rozmawia z Grzegorzem Romańskim, właścicielem  restauracji Monte – Carlo.

Restauracja Monte – Carlo to, nie licząc lokali społemowskich, najdłużej działająca nieprzerwanie restauracja w Kielcach?

Tak, otworzyliśmy restaurację w lutym 2001 roku. Przeżyliśmy trochę na tym rynku, widzieliśmy mody, zmiany, otwieranie i zamykanie różnych lokali. My trwamy. 

Trwacie, bo dobry produkt sam się obroni…

To prawda. Może na sali nie jest wykwintnie, ale z drugiej strony większość klientów to wnętrze lubi, czuje się w nim swojsko po prostu. Cenią sobie tę luźną atmosferę. Dla mnie ważne jest, żeby podać im dobre jedzenie, żeby było smacznie i czysto.

To może powiedz, skąd wzięła się nazwa lokalu, bo to ciekawa historia.

Po pierwsze z mojego zamiłowania do rajdów samochodowych. Najpierw jako dziennikarz je relacjonowałem, później sam amatorsko startowałem. Po drugie w 1975 i 1976 roku był Zlot Gwiaździsty do Monte Carlo z Warszawy i zawodnicy, jadąc z Warszawy, musieli pokonać ten właśnie odcinek kieleckiej ulicy, by dotrzeć do punktu kontrolnego. Mamy w lokalu pamiątkowe plakietki z tego okresu, można je zobaczyć na ścianie. 

Uwielbiam jeść u Ciebie pierogi. Chodzą plotki, że receptura jest autorstwa Twojej mamy i od początku pozostaje niezmieniona.

Mama słynęła z bardzo dobrej kuchni domowej. Podczas studiów wielu moich kolegów wpadało do mnie na obiad i nieważne, czy przyszło nas pięciu czy piętnastu, mama zawsze wszystkich nakarmiła. Te pierogi, co muszę podkreślić, lepione są ręcznie, nie używamy maszyny.

Dania z naszego regionu zajmują poczesne miejsce w Waszym menu. Lokal jest też na liście podmiotów należących do Świętokrzyskiego Dziedzictwa Kulinarnego.

Idea pojawiła się kilka lat po otwarciu, kiedy w mieście modne były kuchnie europejskie. Natomiast wiele osób, które przejeżdżały przez Kielce i jadły u nas, pytały o miejscowe specjały. Bo umówmy się, pewne klasyki polskiej kuchni można zjeść wszędzie, natomiast potrawy regionalne już nie. 

A skąd braliście przepisy na dania? To jakieś autorskie propozycje czy szukaliście inspiracji z zewnątrz?

Część przepisów jest mojej mamy, część podsyłali nasi przyjaciele, zaprzyjaźnieni szefowie kuchni. Np. serwowane u nas  żeberko w kapuście czy comber powstały właśnie w oparciu o te domowe przepisy.

Jesteście dwukrotnymi laureatami nagrody dla najlepszej restauracji z kuchnią regionalną, Wasza zalewajka, na którą podajemy przepis, również była wielokrotnie nagradzana.

Co mogę powiedzieć? Zapraszamy do nas. Spróbujcie osobiście.

Grzegorz Romański – Miłośnik kuchni polskiej i regionalnej. Od prawie 20 lat współwłaściciel Restauracji MONTE-CARLO w Kielcach. Propagator holistycznego podejścia do życia i zdrowego odżywiania.

Zalewajka świętokrzyska

SKŁADNIKI:

-ziemniaki
– barszcz biały (z własnej produkcji)
– cebula, czosnek
– kiełbasa wędzona lub biała
– boczek wędzony (wkładka)
– śmietana
– liść laurowy
– ziele angielskie
– sól, pieprz do smaku
– słonina do kraszenia
– kapelusze grzybów suszonych
– koper

Ziemniaki obieramy i kroimy w drobną kostkę, następnie nastawiamy wodę dodając liść laurowy i ziele  angielskie. Pokrojone ziemniaki i suszone kapelusze grzybów gotujemy do momentu gdy ziemniaki będą miękkie, następnie wrzucamy porcje kiełbasy i odrobinę boczku. Jeszcze chwile gotujemy. Na gotującą się zupę wlewamy barszcz biały a następnie śmietanę. Doprawiamy solą, pieprzem, czosnkiem do smaku. Następnie kroimy słoninę i cebulę, podsmażamy słoninę na rumiane skwarki i dodajemy cebulę. Wszystko razem podsmażamy na złocisty kolor. Zalewajkę krasimy i posypujemy koperkiem. Podajemy z pieczywem regionalnym.